Internetowa wersja Encyklopedii
  polishenglish 
 

Recenzje - Recenzja I tomu Powszechnej Encyklopedii Filozofii

Powszechna Encyklopedia Filozofii opracowana przez Komitet Naukowy pod przewodnictwem prof. dr hab Mieczysława A. Krąpca OP., Tom 1 A-B, Lublin 2000, ss. 798, format A4

Studia Niemcoznawcze, Warszawa 2002, tom XXIV

Od kilku miesięcy na polskim rynku wydawniczym dostępny jest pierwszy z ośmiu tomów - trzeba to tak określić - epokowego wydawnictwa, które zostało zadedykowane na progu Trzeciego Tysiąclecia Chrześcijaństwa Narodowi Polskiemu i złożone na ręce Jego Świątobliwości Jan Pawła II. Mimo iż polskie encyklopedie mają sporą - choć nie najdłuższą w Europie - tradycję, to jednak encyklopedie z dziedzin jednej wiedzy (specjalistycznych) do niedawna nie mieliśmy. A wśród encyklopedii systematyczych, ogólnych i specjalistycznych szczególną, "niezbywalną rolę w kształtowaniu kultury naukowej odgrywają encyklopedie filozoficzne" (s. 9). Powszechna Encyklopedia Filozofii (PEF) jest pierwszą tego typu encyklopedią humanistyki. Nauka, i ogólniej kultura polska z bardzo wielkim opóźnieniem dołącza do kilku największych światowych kultur narodowych, dysponujących takimi wydawnictwami. I ten fakt jest jednym z najważniejszych aspektów epokowego znaczenia inicjatywy o. prof. Mieczysława Krąpca. W pierwszym zdaniu wstępu do pierwszego tomu - podpisanego przez dwóch znakomitych polskich filozofów i członków polskiego i międzynarodowego Towarzystwa Tomasza z Akwinu, wielu międzynarodowych towarzystw i akademii naukowych, o. prof. Mieczysława Krąpca i o. prof. Andrzeja Maryniarczyka - otrzmujemy określenie znaczenia encyklopedii: "Encyklopedia to dzieło, które służy ciągłemu kształceniu i wychowaniu poszczególnych ludzi i całych społeczności. W tradycji kultury zachodniej encyklopedie były i są najbardziej uniwersalną formą informowania i kształcenia" (s. 9).

Trzeba postawić pytanie, dlaczego w naszej kulturze encyklopedie mają tak ogromne znaczenie? Od zarania kultury europejskiej były one podsumowaniem stanu wiedzy i badań, były i do dziś są punkltem wyjścia przy penetracji dorobku kulturowego ludzkości i prowadzą do nowych wizji i uogólnień, są także rezerwuarem i katalizatorem problemów, pytań i wątpliwości, jakie rozwój kultury jednostce i społeczeństwu stawia. Jednak encyklopedie filozoficzne mają szczególne znaczenie, gdyż "filozofia, która przenika tak istotne dziedziny kultury, jak poznanie, postępowanie, wytwarzanie jest dla kultury każdego narodu jej logosem (rozumem), który pozwala odkryć wyższy, niż tylko doraźny, cel życia i działania" (s. 9). Toszczególne znaczenie encyklopedie filozoficzne nabierają także z tego powodu, że będąc dziełem bardzo specjalistycznym, są zarazem dziełem tak szczególnie ogólnym, gdyż ukazuje "pogłębione rozumienie filozoficznego poznania świata i człowieka" (s. 10). Sytuuje się zatem PEF na pograniczu encyklopedii ogólnych i specjalistycznych.

Wpisuje się PEF, tak jak wydawana od kilku lat Encyklopedia Katolicka, w dorobek polskich badań i wizji kulturowych, poszerzające i programujące także współczesna europejską humanistykę. Dlatego dziwi, że Komitet Badań Naukowych z takim oporem ociągał się, by udzielić wsparcia, nie tylko organizacyjnego, ale także finansowego. Choć pierwszy tom zaopatrzono winformację, że "Druk dofinansowano ze środków KBN", to jednak wydaje się, że w stosunku do tak fundamentalnego i epokowego wydawnictwa, ogólny poziom wsparcia jest zupełnie niewystarczający. Czy należy domniemywać, że chodzi o różnicę w widzeniu problemów filozoficznych poruszonych w encyklopedii? Wszak wydawcą jest 'Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu', a autorzy haseł (s. 6) sa w znacznym stopniu związani - mówiąc najogólniej i eufemistycznie - ze środowiskami naukowymi lubelskiego KUL'u lub tymi, które są do niego zbliżone. Wstęp formułuje cały szreg myśli, które nasuwają tego typu domniemania. Dodajmy jeszcze, że także edytorsko pierwszy tom jest na wysokim poziomie, tak iż otrzymujemy encyklopedię, która wypełnia dotkliwą lukę, ale przez dziesięciolecia będzie służyła wielu pokoleniom humanistów, badaczy i studentów.

Pierwszy tom PEF zawiera hasła na litery "A-B", a rozpoczyna je hasło przedstawiające Pierre'a Abelarda (s. 13-14), a zamyka je hasło "Byt konieczny" (s. 785-786). Tom zamykaja "Wskazówki dla czytelnika" oraz "Wykaz skrótów". Haseł, które podzielono na "przeglądowe, problemowe oraz biograficzne" (s. 787), ma być według zapewnien wydawców w każdym tomie ok. 500 (s. 11). Ogólna suma haseł PEF może zatem osiągnąć około 4000, co świadczy o rozmachu i zasięgu tego wydawnictwa. Kiedy otrzymujemy tak znakomicie zaprogramowaną i wydawaną encyklopedię, zwłaszcza że tego typu wydawnictwa od dziesiątków lat brakowało, i które wypełnia dotkliwą na polskim rynku wydawniczym lukę, chciało by się, by poruszanie się czytelnika po olbrzymim zbiorze było nie tylko optymalne, w miarę łatwe, ale pozwalało z różnych poziomów objąć określona problematykę. Rozumiem przez takie sformułowanie wzajemne zazębienie się tych trzech poziomów haseł: przeglądowych, problemowych oraz biograficznych, oczywiście wtedy, gdy jest to uzasadnione madrzędnym zakresem encyklopedii filozoficznej. Jedynie na dwóch przykładach chciałbym zademonstrować, co pod takim sformułowaniem rozumiem.

Przykład pierwszy. Na stronie 194 znajduje się hasło "Alkuin", a po kilku obocznościach pisowni jego nazwiska (ponieważ nie jest to norma, wskazuję na ten fakt z wielkim zadowoleniem) następuje bliższe okręlenie obszarów jego działalności: "pedagog i teolog, współtwórca renesansu karolińskiego [...]". Sądzę, że dla bliższego i sprawniejszego poznania etnokulturowego pochodzenia osoby i kulturowego usytuowania jej działalności, korzystne byłoby podanie jego przynależności do określonego etnosu, zwłaszcza że nadal żyjemy - i mam nadzieję, że jeszcze bardzo długo będziemy żyli - przede wszystkim w etno-narodowych zbiorach społecznych. U Alkuina tego typu informacji nie znajdziemy i nawet z kontekstu hasła trudno o jednoznaczne wnioski (pracował na dworze Karola Wielkiego, ale był z pochodzenia anglosasem z okolicy York), choć przy wielu hasłach osobowych taka informację możemy co najmniej zrekonstruować (s. 157: Albert Wielki; s. 156: Albert Hans ur. w Kolonii; s. 92: Aischines z Sfettos był przyjacielem Sokratesa; albo na s. 96: Ajschylos "uważany za ojca tragedii greckiej"). Zasada ta jest - moim zdaniem - szczególnie ważna przy hasłach osobowych poslkich filozofów (np. s. 92: Ajdukiewicz Kazimierz), których znajomość na europejskim rynku filozoficznym jest znikoma, a przecież encyklopedia będzie także źródłem informacyjym wielu zagranicznych redakcji i wydawnictw. Przy pewnych hasłach osobowych takie informacje pomieszczono (s. 57: Abubacer "filozof, lekarz, poeta i polityk arab."). Sądzę, że istotnym mankamentem jest brak lub tez bardzo oszczędne operowanie odsyłaczami. Przy haśle osobowym "Alkuin" podano iż jest "współtwórcą renesansu karolińskiego". Ponieważ zaś renesans karoliński jest nie tylko zjawiskiem kulturowym, ale także filozoficznym, można by oczekiwaać, że czytelnik zostanie odesłany do określonego hasła, np. ==> renesans karoliński.

Przykład drugi. Przy haśle "Abubacer" podano, iż jest to filozof arabski. Z tego kręgu kulturowego jest w pierwszym tomie tak spora ilość haseł, iż fakt ten narzuca się przy penetrowaniu tomu dość ostentacyjnie (podobnie jak w wypadku filozofii indyjskiej). Przy tych hasłach z zakressu filozofii i kultury arabskiej (jak i innych filozofii wschodnich) - ponieważ jest to zakres wykraczający znacznie poza współczesne europejskie tradycje filozoficzne - powinniśmy znaleźć odsyłacz typu np. "==> arabska filozofia", lun też np. "==> filozofia arabska" (sądzę, że dotyczy t także innych kultur i filozofii). Nie sposób wprawdzie stwierdzić, czy to drugie hasło znajdziemy w następnych tomach, tego pierwszego w tomie "A-B" nie ma. Sądzę, że nie trzeba eufemizmu, by z jednej strony oczekiwać usytuowania określonych osób i pojęć w nadrzędnych zjawiskach filozoficznych i kulturowych (a ot wymagało by, by także w hasłach przeglądowych typu "Barok"stosowano tego typu odsyłaczy). Takie nadrzędne pojęcia - określone jako hasła przeglądowe - prowadzą z drugiej strony do systematyzacji i ogólnego poznania takiej filozofii, a także poznania ich związków z filozofią i kulturą europejską.

Na marginesie uwag o hasłach biograficznych zastanawia, że wśrób Benedyktów (s. 523-526) nie znajdziemy ani Benedykta z Aniane, ani tego z Nursii, a przecież obaj mieli wpływ na filozofię wczesnośredniowieczną, na kształt filozofii życia zakonego, i najogólniej na kształt filozofii kultury średniowiecznej. Warto by może także wskazać na niekiedy liberalne traktowanie (s. 227: Andrzej z Kokoszyna; s. 228: Andrzej z Łabiszyna; s. 229: Andrzej z Malborka) haseł biograficznych. W tych wypadkach podanie przybliżonej daty urodzin byłoby korzystne dla korzystających z encyklopedii. Rzadko - choc niekiedy - zdarzaja się takie pomyłki korekcyjne jak w haśle "Andrzej z Malborka", w którym czytamy, iż w "latach 1399-1041 wykładał (być może z przerwą!) na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Praskiego. W 1041 lub w 1042 przybył do Krakowa [...]" (s. 299). Sądzę, że w każdej encyklopedii typu naukowego ważna jest literatura, która otwiera drogę do rozszerzenia wiedzy o haśle; w polskiej encyklopedii trzeba się bezwarunkowo domagać także uwzględnienia polskiego dorobku badawczego. Tak jednak nie jest; np. w haśle biograficznym "Angelus Silesius" i szeregu innych hasłach. A ponieważ encyklopedia ukazuje różne kierunki rozwoju filozofii, w tym filozofii człowieka i narodów, to wskazałbym jeszcze na to, że w haśle biograficznym "Bolzano Bernard" (s. 621--623) zabrakło - obok omówienia osiągnięć matematycznych, ontologicznych oraz filozofii człowieka oraz moralności - wskazania na jego filozofię narodów, która wraz z filozofią człowieka stanowi istotną całość i że za ogłoszenie tej koncepcji został osadzony jakby w areszcie domowym.

Dla encyklopedii tego typu hasła przegladowe nabierają szczególna wartość. Podczas przeglądania tomu pierwszego uderzyła mnie szczupłość i enigmatycznośćhasła "Barok" (s. 487). Poważyłbym się na zaklasyfikowanie tego hasła jako jednego z najsłabszych tomu i istnieje chyba konieczność opracowanej jego nowej redakcji w tomie ostatnim. Jako hasło przeglądowe i jednocześnie charakteryzujące epokę kultury europejskiej już jego rozmiar (jedynie jedna kolumna na dwukolumnowej stronie) wywołuje zdziwienie. Następujące po nim hasło biograficzne "Barth Karl" (s. 487-489) jest niemalże pięciokrotnie obszerniejsze (podobnych sytuacji znajdziemy sporo w tym tomie). Nie ujmując niczego wielkiemu niemieckiemu teologowi ewangelickiemu, trudno wszakże uznać, że Karl Barth to donioślejsze zjawisko aniżeli niemalże dwieście lat bogatego w najróżniejszego rodzaju wydarzenia, zjawiska, procesy okresu Baroku; mamy więc do czynienia z nieprawidłowym wyważeniem wielkości haseł. Także pierwsze określenie hasła "w kulturze zachodniej" wymusza pytanie o to, o jaki zachód chodzi? Bo w kontekście tego, że mowa jest w encyklopedii i o kulturza arabskiej, indyjskiej, chińskiej (które w zrozumiałym i oczysiwtym sensie miały i swój Renesans i swoje Oświecenie, a także formy kultury zachodniej i wschodniej), a także wobec innych kultur, takie eufemistyczne sformułowanie definicyjne jest niedopuszczalne, i niestosowna byłaby argumentacja, że takie pojęcie jest w naszym (europejskim) kręgu kulturowym oczywiste. Od hasła charakteryzującego epokę w oczywisty sposób należy oczekiwać wyznaczników epoki: określenie, pochodzenie i sens nazwy; przedstawienie prądów, tendencji i poglądów wynikających z poprzedniej epoki, wyznaczających jej centralna fazę, oraz prowadzących do następnej epoki; osób, które są charakterystyczne dla tej epoki; a także stanów ducha i produktów (w najszerszym sensie tego słowa) będących symbolem epoki, wraz ze stosowaniem odsyłaczy, któe wskazując na podrzędne hasła przeglądowe, hasła biograficzne i problemowe tworzyły by poziomą strukturę powiązań w encyklopedii i ukazały by bogactwo, wielowątkowość i problematykę epoki. Ponieważ mamy do czynienia z encyklopedią filozofii, powinniśmy - jest to niejako samo przez się zrozumiałe - otrzymać także wyznaczniki kierunku filozoficznego, który można by opisać jako filozofię baroku. Ponieważ w encyklopedii mają zostać przedstawione "różnorodne systemy filozoficzne" (s. 10), należałoby oczekiwać, że tak ważne dla baroku konteksty filozofii neotomistycznej zostana przynajmniej wspomniane. Gdyby odnieść do hasła "Barok" podstawowe wyznaczniki programowe encyklopedii, określone na stronie dziesiętej tego tomu, to trzeba by stwierdzić, że hasło w żadnym z wymiarów nie wypełnia programu encyklopedii i nie odsyła do żadnego określenia, prądu, tendencji, osób, produktów tego okresu. Sądzę, że gdyby potraktowano epokę jako następstwo przejścia renesansowych form kulturowych w manierystyczne, jako formę reprezentatywności w życiu publicznym (w tym także na wielu poziomach życia codziennego), jako w reakcji na linearność i logiczność renesansu wywołaną dynamiczność i spontaniczność w wyrażaniu oznań, jako wynik reakcji Europy katolickiej na różnego rodzaju aspekty i wyniki "czasów reform" (Pierre Chaunu), gdyby choć wskazano na to, że filozofia działania kościoła katolickiego zmieniła się od czasu Soboru Trydenckiego generalnie, że Europa została w wyniku wzajemnego oddziaływania reformacji i kontrreformacji podzielona na dwa obszary kulturowe, bylibyśmy bliżsi ukazania tego co dziś określamy epoką baroku. Nie sposób zgodzić się z okrągłą tezą, że z "filozoficznego punktu widzenia b.[arok] oznacza przeniesienie punktu ciężkości z przedmiotu na podmiot" (s. 487), choćby dlatego, że przedmiot i podmiot - choć w różnych wzajemnych relacjach - są obecne we wszystkich epokach kulturowych. Gdyby tak rzeczywiście było, to trudno było by mówić o formie reprezentacji w okresie baroku, a każdy wstępujący do barokowej budowli świeckiej lub też świątyni barokowej (np. do Fary w Poznaniu, która mimo, iż przez wiele dziesiątków, a może set lat nie była poddana zabiegom konserwatorskim, jest tak bardzo charakterystyczna dla tego okresu kulturowego) nie byłby zniewolony dynamizmem, kolorystyką, architekturą i ogólnym dynamicznym i kolorystycznym wyrazem monumentu. Współzależność między przedmiotem a podmiotem okresu baroku jest zapewne znacznie bardziej skomplikowana, aniżeli to się formułuje w haśle. Zastanawia, że nie wspomniano w haśle o Soborze Trydenckim, o katechizmie, o nowym mszale, o wielu osobach, które dla tego okresu miały znaczenie fundamentalne, w tym także kardynała Stanisława Hozjusza, wielkiego kapłana i wizjonera, któremu katolicka odmiana baroku (także w aspekcie filozoficznym) zawdzięcza tak wiele. Gdyby jeszcze wskazać, że w wyniku postanowień soboru zmieniło się z biegiem czasu także podejście do edukacji, czyli zmieniła się filozofia oświaty, to ukaże się ogrom problemów, których nie sposób zawrzeć w jednej kolumnie.

Niekiedy zastanawia usytuowanie określonego zespołu działalności ludzkiej w haśle innego typu. Mam w tym wypadku na myśli usytuowanie "Artes mechanicea" (s. 341) w haśle "Artes liberales" (s. 339). Obydwa hasła są wprawdzie częścią kształtującej się przez wieki filozofii i praktyki oświaty oraz pracy wytwórczaj człowieka, a wzajemny związek był wynikiem określonej filozofii bytu (wolny - niewolny), to też rozdzielenie tych haseł, lub inne ich usytuowanie byłoby wskazane (by choć dogłębnie zadość uczynić zasadzie naukowości encyklopedii) wskazać, w którym dziele np. Radulfa de Campo "znajdziemy [...] wykaz użyteczności celu" (s. 341). Jest to jedno z dokuczliwych, a przecież nie zwiększjących nadmiernie objętości hasła, ograniczeń, że wspomina się, że ktoś głosił jakieś poglądy, ale nie określa się bliżej, a którym dziele i/lub w którym roku zostały sformułowane.

Z haseł przeglądowych dla zobrazowania charakteru encyklopedii warto być może wskazać na niezbyt często zdarzające się odsyłacze. Przy haśle "Antykultura" zostajemy odesłani do hasła "Postmodernizm". Odsyłacz ten przypomina dyskusje związane z nadaniem przez Uniwersytet w Katowicach francuskiemu intelektualiści Jacqeus Derrida doktoraru honoris causa. Choć chciałoby się także generalnie rozumieć zjawiska mieszczące się w pojęciu antykultura (przeciwko któremu humanista może mieć opory, bo przecież także one są wynikiem kulturowej samorealizacji jednostki i zbiorowości), a ono przecież łączą się nie tylko ze współczesnym postmodernizmem, ale także z wieloma zjawiskami wcześniejszych epok. Rodzi się zwłaszcza pytanie metodologiczne i definicyjne: kiedy określony konstrukt myślowy i jego realizacja praktyczna można lub nawet trzeba nazwać antykulturą. Prowadzi nas to do filozoficznego problemu kanonu wartości (rozumianego jaki ideał, ew. norma, oraz jego preferowanej okrojonej lub zniekształconej postaci. A tego problemu w ramach hasła "Postmodernizm" moim zdaniem nie sposób w zadowalającej formie przedstawić.

Przedstawione uwagi są wynikiem penetracji pierwszego tomu PEF i mają za cel jedynie wskazanie możliwości udoskonalenia dzieła, na które polska humanistyka czekała od wielu dziesiątków lat. Zdaję sobie sprawę, że redakcja określonego hasła wymaga dogłębnej znajomości epoki, problemu czy tez biografii osoby i nie jest intratnym, acz niezwykle odpowiedzialnym zadaniem, bo informacje mogą w przedstawionej formie zostać przekazane i powielone, choć mogą zostać dziś dość łatwo skonfrontowane z innymi dziełami tego typu, np. Encyklopedią Katolicką, lub Historisches Worterbuch der Philosophie. Dlatego ważne jest, by przekazana wizja filozofii człowieka, jego bytowania w świecie materialnym; konstrukcje filozofii epoki czy problemu odpowiadały najnowszemu stanowi badań, nawet, gdyby to było wbrew dotychczasowej tradycji widzenia epoki, zjawiska czy osoby (w tym przypadku przykładowo B. Bolzano).

Mimo wszystkich uwag, które można (i być może trzeba) sformułować pod adresem PT Autorów poszczególnych haseł, nie podlaga żadnej dyskusji, iż otrzymujemy, ważne, oczekiwane i niezwykle potrzebne wydawnictwo. A jego epokowe znaczenie polega przede wszystkim na tym, że polska humanistyka była - jak dotąd - skazana na korzystanie z innych wydawnictw tego typu.


Jan Papór (Poznań)


« powrót

Copyright © 2010-2021 PTTA :: Wykonanie: Tomasz Żmuda