• Powszechna Encyklopedia Filozofii
  • Lubelska Szkoła Filozoficzna
  • Katedra Metafizyki KUL
  • Encyklopedia Filozofii Polskiej
  • Strona O. Krąpca

Na skróty:




Henryk Dyrda
WIELKA MANIPULACJA WOKÓŁ OSOBY OJCA MIECZYSŁAWA ALBERTA KRĄPCA OP

Henryk Dyrda
WIELKA MANIPULACJA WOKÓŁ OSOBY OJCA MIECZYSŁAWA ALBERTA KRĄPCA OP


Część (1)

Wybitny amerykański filozof Peter A. Redpath stwierdził, iż Ojciec Mieczysław Albert Krąpiec był przez całe życie otoczony przez wrogów intelektualnych i wrogów politycznych. Po śmierci Ojca Krąpca (8 maja 2008 roku) ilość wrogów w stosunku do jego osoby i jego dzieła rośnie, czego dowodem są niedawno opublikowane dwie książki Dariusza Rosiaka.

Pierwsza – Człowiek o twardym karku poświęcona księdzu Romualdowi Jakubowi Wekslerowi-Waszkinelowi i druga – Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista – rzecz dotyczy: Edwarda Kotowskiego funkcjonariusza wywiadu PRL, Janusza Krupskiego – dyrektora lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej (zginął w katastrofie smoleńskiej) oraz Ojca Mieczysława Alberta Krąpca, wieloletniego (1970-1983) Rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Dariusz Rosiak w swojej książce stwierdza, iż Ojciec Krąpiec był agentem SB w PRL-u i jako rektor KUL-u de facto wykonywał polecenia SB. Dla jasności podkreśla, że przed dojściem do urzędu Rektora Ojciec Krąpiec już wiele lat współpracował z SB. Pan Rosiak Ojcem Krąpcem zajął się już wcześniej. Mianowicie w książce o księdzu Romualdzie Jakubie Wekslerze-Waszkinelu. Tutaj próbował na wszystkie możliwe sposoby uczynić z Ojca Krąpca antysemitę. Prym w rzucaniu oszczerstw i pomówień wiódł uczeń Ojca Krąpca właśnie ksiądz R.J. Weksler-Waszkinel, którego postawą i wyczynami zajmiemy się w dalszej części artykułu.

Oprócz rzekomego antysemityzmu podkreślano, że Ojciec Krąpiec to był taki sobie filozof. Ksiądz prof. dr hab. Alfred Wierzbicki mówi wprost: „Ale potem reputacja naukowa Wydziału Filozofii KUL runęła. Krąpiec i jego ludzie uprawiali coś w rodzaju imperializmu filozoficznego...” [1]. No cóż, mój Boże, Ojciec Krąpiec twórcą „imperializmu filozoficznego”, trudno o bardziej oryginalne stwierdzenie. Jedno jest pewne, tym zdaniem ks. prof. dr hab. A. Wierzbicki zapewnił sobie na stałe miejsce w dziejach głupoty w Polsce.

Nie udało się zrobić z Ojca Krąpca antysemity, nie ma możliwości zakwestionowania dorobku filozoficznego i naukowego, wobec tego trzeba było uczynić z Ojca Krapca agenta SB. Pomówienia, różnego rodzaju gry, towarzyszyły Ojcu Krąpcowi w zasadzie przez całe życie. W książce Porzucić świat absurdów ksiądz Jan Sochoń pisze – „Nie omijały Ojca Profesora intrygi i pomówienia. W memoriale ustnie przedstawionym Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu w listopadzie 1961 roku Profesor Świeżawski wspomniał, że Krąpca otaczała atmosfera ataków, podejrzeń, plotek, zawiści i pomówień. Ta atmosfera była wręcz inkwizytorska” [2]. Nasuwa się pytanie – dlaczego to wszystko miało, ma miejsce do dzisiaj, skąd taka, powiedzmy wprost, nienawiść do osoby i dzieła Ojca M.A. Krąpca?

Wydaje się, iż wynika to z kilku przyczyn. Po pierwsze, nie dał się nabrać i nie służył fałszywym bożkom takim jak (dawniejszym) socjalizm, komunizm, (współczesnym) postęp, globalizm, liberalizm czy też ekumenizm. A pamiętajmy, że w dzisiejszym świecie w polityce, kulturze, nauce władzę sprawują wyznawcy różnych niebezpiecznych bożków zwalczających chrześcijaństwo, a szczególnie katolicyzm. Po drugie, będąc uczniem gimnazjum klasycznego w Tarnopolu związał się z ruchem narodowym doskonale znając program i myśl Romana Dmowskiego oraz innych polityków i teoretyków formacji narodowych. Rozumiał realne problemy i mechanizmy polityki europejskiej i światowej, wiedział na czym polega faktyczny a nie wydumany interes Polski. Za zaangażowanie się i działalność w ruchu narodowym ówczesne władze postanowiły nie dopuścić Krąpca do zdawania matury. Dyrektor tarnopolskiego gimnazjum poprosił do siebie Krąpca i mówi: „Patrz Mietek, idzie wojna, bardzo poważna sprawa, a mnie kazano Ciebie nie dopuścić do matury. To durnie”.

Na całe szczęście Dyrektor gimnazjum w przeciwieństwie do władz sanacyjnych używał rozumu i Krąpca do matury dopuścił. W 1939 roku jako osiemnastoletni chłopak będąc już w zakonie dominikańskim zobaczył i doświadczył co się stało z II Rzeczpospolitą, jaki był finał polityki J. Piłsudskiego i jego następców. W latach okupacji codziennie stykał się z „rajem” niemieckiego faszyzmu. W 1944 dochodzi kolejna masakra i hekatomba narodu polskiego Powstanie Warszawskie.

W 1945 roku i wcześniej zostaje zawarta umowa pomiędzy Związkiem Sowieckim, Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. W wyniku tego porozumienia Polska została po raz kolejny przehandlowana i znalazła się w strefie wpływów sowieckich. Do Polski dotarło wydanie „raju” tym razem komunistycznego.

Pokolenie Ojca Krąpca, ci którzy przeżyli (z Jego klasy maturalnej wojnę przeżyły tylko cztery osoby) w błyskawicznym tempie przerabiali lekcję historii. Trzeba było przyjąć jakąś postawę wobec nowej politycznej rzeczywistości. Dla Ojca Krąpca było jasne, iż trzeba bronić chrześcijańskiej kultury, tradycji i katolickiego dziedzictwa Polski. Dla komunistów Kościół był wrogiem numer jeden, którego należało zniszczyć, unicestwić, a przynajmniej maksymalnie ograniczyć jego wpływy w polskiej kulturze. Jednak nie tylko dla komunistów Kościół był wrogiem, Ojciec Krąpiec mówi wprost: „Nie bądźmy naiwni. To międzynarodowa masoneria. W 1948 roku odwiedził nasz kraj wielki mistrz loży masońskiej, zalecając wyrwać Polskę z kręgu kultury chrześcijańskiej. Trzeba – sugerował – zrobić wszystko, aby kultura chrześcijańska i Kościół utraciły swe wpływy i to jest realizowane” [3].

Po 1989 roku w Polsce te zadania realizują liczne i wpływowe środowiska w polityce, w biznesie, w mediach i na uczelniach. Cel jest ten sam – zniszczyć osoby i środowiska, które nawiązując do historii i tradycji Polski twórczo rozwijają kulturę chrześcijańską.

Ojciec Krąpiec swoje dzieło na KUL-u rozpoczął w 1951 roku w okresie rządów dyktatury stalinowskiej i rosnących wpływów komunistycznych w różnych częściach świata. Politycy oraz ideologowie komunistyczni głosili niebywałe zwycięstwo i panowanie komunizmu na całym świecie. Chrześcijaństwo, katolicyzm, to wszystko, zdaniem ideologów komunistycznych jest skończone, jeszcze chwila i nastanie „nowy wspaniały świat”. Na uczelniach dominowała jedynie słuszna filozofia marksistowska, największymi filozofami w zasadzie jedynymi byli F. Engels, Wł. Lenin, K. Marks i J. Stalin. Z wydziałów filozofii usuwano wybitnych profesorów (I. Dąmbska, T. Czeżowski, R. Ingarden, T. Kotarbiński, W. Tatarkiewicz), którzy nie akceptowali marksistowskich idiotyzmów. Trwał terror polityczny i terror ideowy. W takich oto warunkach polityczno-społecznych, w takiej atmosferze studenci, pracownicy i naukowcy musieli pracować, tworzyć na KUL-u – jedynej, niezależnej uczelni w państwach komunistycznych. Dzisiaj się o tym albo nie wie albo zapomina, a szkoda.

Po doświadczeniach drugiej wojny światowej, zbrodniach niemieckiego faszyzmu i komunizmu, Ojciec Krąpiec zadaje pytanie – dlaczego to wszystko miało i ma miejsce? Dlaczego w kulturze europejskiej i nie tylko w europejskiej pojawiły się totalitaryzmy? Skąd taka pogarda dla człowieka? Aby na te pytania odpowiedzieć trzeba sięgnąć do filozofii, do jej początków. Zdaniem Ojca Krąpca należy prześledzić całą historię filozofii, aby wyłapać błędy, które w kulturze europejskiej doprowadziły do barbarzyństwa i ludobójstwa na niespotykaną skalę. Ponadto znajomość historii filozofii jest potrzebna po to, aby nie otwierać już dawno otwartych drzwi, aby nie powielać tych samych błędów. Współcześnie nieznajomość historii filozofii jest podniesiona do rangi dogmatu, im większa nieznajomość filozofii tym bardziej się jest „filozofem”, jest się kreatywnym. Dzisiaj zdanie byle idioty wygłoszone w mediach ma większą wartość aniżeli dzieła Platona czy też Arystotelesa.

Jak mawiał Ojciec Krąpiec „rozum padł na kolana przed absurdem”. Ojciec Krapiec sięga do Parmenidesa, Platona, Arystotelesa, św. Augustyna, myślicieli średniowiecznych – D. Szkota, Awicenny, W. Ockhama, a głównie św. Tomasza z Akwinu. Doskonale znał filozofię współczesną począwszy od Kartezjusza poprzez empirystów angielskich – J. Locke, D. Hume, T. Hobbs do filozofów niemieckich – I. Kant, J.G. Fitche, G.W.F. Hegel. Stawia podstawowe, odwieczne pytania co tojest rzeczywistość? Co decyduje o tym, iż byt jest bytem? Dlaczego coś istnieje? Jaki w rzeczywistości jest status człowieka? Na te pytania Ojciec Krąpiec odpowiada w swoich artykułach, książkach. W polskiej filozofii rodzi się gwiazda. Profesor W. Stróżewski opisuje to tak:

„To było 7 marca, w dniu świętego Tomaszu 1953 roku. Przyjechał z Krakowa z odczytem, który wygłosił w ówczesnej auli. Pamiętam tytuł: Mózg i Dusza. Rewelacyjny, świetnie wygłoszony. Wysoki chłop, świetnie prezentujący się i jeszcze taki szczegół: dominikanie nosili wtedy czerwony pas na pamiątkę ich braci dominikanów męczenników i on w tym habicie dominikańskim z czerwonym pasem – posągowa postać, to robiło ogromne wrażenie, choć jego wygląd oczywiście nie był najważniejszy, najważniejsze było, co mówił i jak mówił. Niezwykle żywo precyzyjnie, pamiętam jedno doskonałe porównanie, którego użył. Mówiąc o duszy i mózgu, że są jak fortepian i pianista – dwie odrębne rzeczy, ale jeśli ma zabrzmieć muzyka, to obie są niezbędne, jedna bez drugiej nie istnieje. Zrobił na mnie wtedy niesamowite wrażenie, my wiedzieliśmy już, że to jest ciekawa postać – szły plotki od dominikanów z Krakowa, gdzie wtedy mieszkał i wykładał, że to wschodząca gwiazda polskiej filozofii i to się wszystko potwierdziło. Moim zdaniem w tym okresie Krąpiec nie miał sobie równych” [4].

Z kolei E. Wolicka ocenia to w sposób następujący: „Kiedy Mieczysław Krąpiec został profesorem KUL-u, ta uczelnia była jedynym ośrodkiem rzetelnej filozofii w Polsce. Na pozostałych obowiązywał szlaban marksizmu, za który nie wolno było przejść nikomu kto chciał uczestniczyć w debacie publicznej. Żywą filozofię uprawiano wyłącznie na KUL-u” [5].

We współpracy z profesorami J. Kalinowskim, St. Kamińskim, ks. M. Kurdziałkiem, St. Świerzawskim, kardynałem Wojtyłą tworzy się oryginalna, odpowiedzialna, na najwyższym poziomie lubelska szkoła filozofii chrześcijańskiej. Ojciec Krąpiec sukcesywnie publikuje artykuły i książki, wśród których można wymienić między innymi Metafizykę jedyny tego typu podręcznik z filozofii realistycznej (innej zresztą nie ma), który ukazał się w XX wieku. W Metafizyce, podstawie filozofii, Ojciec Krąpiec twórczo nawiązuje do św. Tomasza zwracając uwagę na to, iż to, co konstytuuje byt to akt istnienia. Profesor M. Markowski podkreśla „W tak pojętej przez M.A. Krąpca filozofii jako mądrości, akt istnienia (esse) jest najdoskonalszym aktem bytu i jego podstawową racją jest zapewnienie realizmu i obiektywizmu. Akt ten zajmuje centralne miejsce w realistycznej metafizyce ogólnej, pojętej oczywiście jako egzystencjalna filozofia bytu realnego, który konstytuuje materia pierwsza i forma substencjalna. Przy pomocy nowej metody tzw. metafizycznej segregacji jako sposobu wyodrębnienia przedmiotu metafizyki bytu jako bytu, dociekania Ojca M.A. Krąpca nad bliższym ujęciem bytu wypada uznać za punkt szczytowy, jaki w swoich dziejach zdołała osiągnąć myśl ludzka w rozumieniu i w ostatecznym wyjaśnieniu całej rzeczywistości” [6]. Ponadto Ojciec Krąpiec wielokrotnie podkreślał, iż Tomasz z Akwinu był jedynym filozofem, który „wyłapał”(że się tak wyrażę) rolę aktu istnienia w konstytuowaniu bytu. To odkrycie dokonane przez Akwinatę jest tożsame z biblijnym określeniem Boga, tzn. „Bóg jest tym, czym Bóg jest, a nie tym co posiada. Stąd sam siebie objawił jako ten, który jest – Rzekł Bóg do Mojżesza: Jam jest, który jest(W;3, 1-15)” [7]

Ojciec Krąpiec nieustannie powtarza, iż bez znajomości metafizyki uprawianie filozofii jest nieporozumieniem. W swojej kolejnej pracy Teoria analogii bytu pokazuje, że bez zrozumienia analogii nie sposób poprawnie odczytać rzeczywistość, dlatego, że rzeczywistość nie jest ani jednoznaczna ani wieloznaczna. Rzeczywistość jest analogiczna. Od czasu Arystotelesa to właśnie Ojciec Krąpiec najbardziej rozbudował teorię analogii. W. Stróżewski ocenia...” Krąpiec rozwinął wiele dodatkowo bardzo ważnych zagadnień, na przykład problem analogii czy partycypacji” [8]. Następny oryginalny wkład Ojca Krąpca w filozofii, to zwrócenie uwagi i opracowanie teorii sądu egzystencjalnego, przy pomocy którego ujmujemy istnienie rzeczywistości. Na początku XX wieku w książce Dlaczego zło Ojciec Krąpiec zmierzył się z problemem zła. Pytanie o zło we wszystkich religiach, systemach filozoficznych, różnych kulturach należy do zagadnień o charakterze podstawowym. Ojciec Krąpiec nawiązując do rozumienia zła jako braku dobra, podkreśla, iż istnienie zła jest tajemnicą, dlatego też w odpowiedzi na pytanie: dlaczego zło? – filozofii w sukurs przychodzi religia.

W następnych latach opracował antropologię filozoficzną, w 1974 roku ukazała się książka „Ja człowiek” tłumaczona między innymi na język chiński. Zwraca uwagę, iż człowiek jako osoba, tj. jaźń natury rozumnej jest szczytową formą bytu, która w swoich aktach, decyzjach transcenduje, przekracza i przyrodę i każdą wspólnotę. Człowiek jako osoba wyraża się w aktach poznania, miłości, tworzenia. Każda decyzja człowieka jest moralna, a moralność jest jedna dla wszystkich ludzi zawierająca się w maksymie „czyń dobro – unikaj zła”. Zawsze podkreślał, iż etyk jest wiele: takie, siakie, owakie, swego czasu popularna była etyka socjalistyczna – daj Panie Boże zdrowie! Natomiast moralność – powtórzy raz jeszcze – jest jedna. Człowiek ponosi jakby podwójną odpowiedzialność za i wobec, za swoje czyny wobec Boga i innych. Bardzo interesujące są analizy dotyczące śmierci. To właśnie w momencie śmierci człowiek podejmuje swoją ostateczną decyzję.

Problematykę przedstawioną w publikacji „Ja człowiek” Ojciec Krąpiec kontynuował w pracy „Człowiek, prawo naturalne”, gdzie odpowiada na pytania o podstawy prawa. Prawo jest reakcją bytowa nacechowaną koniecznością działania lub zaniechania działania ze względu na dobro człowieka. Wobec powyższego każde prawo stanowione lex musi być zakorzenione w prawie naturalnym ius. To z prawa naturalnego wynikają trzy podstawowe prawa człowieka: prawo do życia, prawo do przekazywania życia, prawo do rozwoju osobowego w pokojowo zorganizowanym społeczeństwie. Są to uprawnienia naturalne każdego człowieka. Niestety we współczesnym świecie dominuje rozumienie praw jako lex; kwestionuje się, odrzuca rozumienie prawa jako ius. Jest to odrzucenie racjonalnej koncepcji prawa na rzecz woluntaryzmu prawnego, którego istotę ujął rzymski prawnik Ulpian – „Prawem jest to, co się władzy podoba”. W dwudziestym wieku takie rozumienie prawa znalazło zastosowanie w totalitaryzmie komunistycznym i nazistowskim. W pierwszym przypadku prawem była wola sekretarza i Biura Politycznego Partii Komunistycznej, w drugim wypadku wola Führera. Doprowadziło to do ludobójstwa na niespotykaną dotąd skalę. I dopiero gdy doświadczono zbrodni i barbarzyństwa wynikającego z odrzucenia naturalnego porządku i naturalnego prawa ONZ na posiedzeniu ogólnym 10 grudnia 1948 roku uchwaliło Powszechną Deklarację Praw Człowieka.

Ojciec Krąpiec uważał, iż od czasów Ewangelii, Deklaracja jest jednym z najważniejszych dokumentów w historii. Zwracał uwagę, że jest to Deklaracja a nie Konwencja. Deklaracja jest poprawnym odczytaniem rzeczywistości, wynika ona z prawa naturalnego. Konwencje są natomiast wynikiem umowy, arbitralnych rozstrzygnięć. Współcześnie odchodzi się od Deklaracji Praw Człowieka na rzecz różnego rodzaju konwencji, które występują przeciwko podstawowym prawom człowieka i narodu. Dzisiaj w zakresie tworzenia i stosowania prawa czy raczej tzw. prawa doświadczamy w Polsce i Unii Europejskiej kolejnego szaleństwa. Nawiązując z jednej strony do Hansa Kelsena twórcy pozytywizmu i normatywizmu prawnego, według którego realne jest tylko prawo stanowione – lex, z drugiej strony do takichmyślicieli jak Hugo Grotius, Samuel Pufendorf czy też Christian Thomasius, według których przy pomocy prawa stanowionego można regulować wszystkie dziedziny życia, co jest niewykonalne (były tworzone np. kodeksy żebraka), uchwala się i wydaje tysiące, dziesiątki tysięcy ustaw, uchwał, zarządzeń, rozporządzeń, okólników, instrukcji, wytycznych i Bóg wie czego jeszcze. Ściśle z prawem związana jest polityka.

Historii i rozumienia polityki Ojciec Krąpiec poświęcił kolejną swą publikację „O ludzką politykę”, która ukazała się na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Wraca do klasycznej koncepcji, w myśl której polityka jest to roztropne realizowanie dobra wspólnego. Przez całe wieki polityka była rozumiana jako działalność człowieka we wspólnocie, w której chodzi o realizację dobra wspólnego. To dopiero Niccolo Machiavelli, sekretarz księcia Florencji, uznał politykę za rodzaj twórczości, wytwórczości człowieka, w której nie chodzi o dobro wspólne, lecz o zdobycie i utrzymanie władzy. Swą koncepcję wyłożył i opisał w Księciu. Następuje niejako ubóstwienie władzy i państwa, co szczególnie widać w filozofii niemieckiej. Ojciec Krąpiec podkreśla, iż w tzw. rewolucji francuskiej jako narzędzie polityki po raz pierwszy zastosowano terror na masową skalę.

W dodatku nawiązując do błędnych rozstrzygnięć filozoficznych niemieccy generałowie (C. von Clausewitz i E. Ludendorff) zdefiniowali politykę następująco: „wojna i polityka służą zapewnieniu życia narodu , a wojna jest najwyższym wysiłkiem narodu. Dlatego polityka musi służyć wojnie” [9]. To było później zastosowane i w faszyzmie i w komunizmie.

Współcześnie rozumienie i stosowanie polityki to niekończący się „makiawelizm”, gdy tymczasem jak Ojciec Krąpiec zauważa: „Historia powtarza się nie w jednostkowych wydarzeniach, lecz w zjawiskach kulturowo – cywilizacyjnych, które do pewnego stopnia są konieczną formą społecznego działania, mogące się analogicznie powtórzyć, gdy zaistnieją podobne warunki. Mając pamięć przeszłości (odpuszczane są nawet zbrodnie, ale nie wolno o nich zapominać, gdyż to jest złem, głupotą), można w planowym działaniu, kierowanym roztropnością, odsunąć np. niebezpieczeństwo wojny” [10].

A. Maryniarczyk zauważa, że Ojciec Krąpiec „opracowując na nowo szczegółowe problemy filozoficzne zbudował współczesną wersję autonomicznej filozofii realistycznej” [11]. Taka filozofia próbuje wyjaśnić całą rzeczywistość zadając pytanie: dlaczego? Odpowiadając na podstawowe pytanie Ojciec Krąpiec pokazał i uzasadnił to, iż jesteśmy w stanie poprawnie odczytać rzeczywistość, którą konstytuuje akt istnienia. I w ten sposób dochodzimy do uznania osobowego Boga, który jest stwórcą świata i człowieka (świat sam siebie nie stworzył).

W czasach negowania, usuwania Boga z życia człowieka i wspólnot, gdy ogłoszono „śmierć Boga” i wprowadza się do wszystkich dziedzin życia ateizm, filozofia Ojca Krąpca, zdaniem ideologów tzw. autorytetów, wolnomyślicieli jest skandaliczna, ale zarazem bardzo niebezpieczna. Tym bardziej, iż Ojciec Krąpiec stwierdza wprost za „śmiercią Boga” idzie śmierć człowieka, odrzucając Boga wybieramy absurd, uderzamy w rozumność człowieka i de facto idziemy prostą drogą ku barbarzyństwu. Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden istotny aspekt, dla wszelkiej maści ateistów, modernistów, postmodernistów czy też postępowców, katolicyzm a szczególnie katolicyzm polski to ciemnogród, obskurantyzm, który należy zwalczać na wszelkie możliwe sposoby.

I oto w tym ciemnogrodzie Ojciec Krąpiec tworzy dzieła na najwyższym poziomie stojąc w jednym szeregu z najwybitniejszymi filozofami w historii. Dla postępowców i tzw. autorytetów jest to coś strasznego, tym bardziej, iż Ojciec Krąpiec wytyka im nieuctwo, brak znajomości podstaw klasycznej filozofii, uprawianie ideologii, mitologii. Ojciec Krąpiec doskonale wiedział, że „mały błąd na początku rodzi koszmarny na końcu”, dlatego też piętnował ewidentne głupoty bez względu na to kto był ich autorem. Nie miało znaczenia stanowisko, funkcja. Postępował w myśl zasady „nie ważne kto, nie ważne jak, ważne co”. To mu przysporzyło wielu wrogów, którzy nie mając żadnych szans w merytorycznej debacie non stop przeciwko niemu knuli, intrygowali, a obecnie przystąpili do zdeprecjonowania osoby i dorobku Ojca Krąpca.

Kolejny „skandal”, którego zdaniem wrogów dopuścił się Ojciec Krąpiec to Katolicki Uniwersytet Lubelski gdzie dwukrotnie pełnił funkcję Dziekana Wydziału Filozofii (1959-1961 oraz 1969-1970) a w latach 1970-1983 był Rektorem uczelni. Siostra Zofia J. Zdybicka pisze: „Nade wszystko nadludzkim wprost wysiłkiem, dziś trudnym do zrozumienia, walczył o samo istnienie uniwersytetu. Władze państwowe i samorządowe czyniły wszystko by KUL ta „wyspa wolności” i „kuźnia prawdy niezależnej” przestały istnieć. Państwo przecież już otworzyło w Lublinie uniwersytet państwowy, który miał zastąpić KUL, przygotowane były mapy Lublina bez KUL-u” [12]. Otóż to – KUL-u miało nie być, a jeśli już to ot taka sobie szkółka niedzielna.

Ojciec Krąpiec, gdy został rektorem KUL był w bardzo trudnej sytuacji, nie było pieniędzy, zajęta była hipoteka z tytułu podatków nałożonych przez komunistyczne władze”... Budynki uniwersyteckie były wycenione na ówczesne osiem milionów złotych, a dług hipoteczny należny państwu na dziesięć milionów”. Tak więc w każdej chwili można było uczelnię zamknąć, zlikwidować. Co w tej sytuacji robi Ojciec Krąpiec? „Dostrzegłem, że istnieje wśród sfer rządowych zamierzenie likwidacji KUL! Miało się to zrealizować przez stworzenie jednego tzw. katolickiego uniwersytetu. Chciano połączyć Akademię Teologii Katolickiej i KUL. Tworzono na ATK te same wydziały, te same sekcje, które już istniały na naszej uczelni. Próbowano też odepchnąć katolickie uczelnie od kontaktu ze współczesną myślą naukową. Wiedziałem, że będziemy zdani tylko na siebie, tak jak do tej pory. Rozmyślałem jak uratować Uniwersytet. I wpadłem na pomysł, że należy zakotwiczyć go w Polonii i w zagranicznych wielkich uniwersytetach, dlatego skontaktowałem się z Towarzystwem Polonii, aby nawiązać kontakt z Polakami w Stanach Zjednoczonych, Niemczech Zachodnich, Kanadzie i Belgii. Zacząłem składać wizyty poszczególnym ambasadorom i – jak to tylko było możliwe – tłumaczyć wszędzie, kim jesteśmy, jakie są zadania KUL, jaką rolę spełniamy, co robimy. Podczas tych podróży znowu tłumaczyłem – czy to w Belgii, czy w Kanadzie – o konieczności zwrócenia uwagi na KUL, który był wtedy jedynym niezależnym uniwersytetem na obszarze od Berlina do Seulu” [13].

„Zorganizowane żebractwo”, tak Ojciec Krąpiec określił swoje trzynastoletnie rektorowanie. Jeździł, spotykał się, rozmawiał, tłumaczył a przede wszystkim prosił o wsparcie, o pomoc dla KUL-u. zwracał uwagę na wyjątkową rolę KUL-u nie tylko w kulturze polskiej. W ciągu każdego roku przyjmował kilkuset profesorów, polityków i innych gości z zagranicy.

Podczas całonocnej rozmowy z Franciszkiem Szlachcicem, ówczesnym członkiem Biura Politycznego KC PZPR załatwił zamazanie hipoteki a tym samym anulowanie długu KUL – rzecz bez precedensu – w wyniku tego odsunął groźbę zamknięcia uczelni. Poprosił kardynała Rubina, z którym uczęszczał do gimnazjum w Tarnopolu, o utworzenie specjalnego konta dla KUL w Watykanie. Na to konto wpływały pieniądze od Polonii i innych zagranicznych podmiotów; „po tzw. reformie Balcerowicza nie było z czego utrzymać uczelni. Wówczas KUL przez cały rok mógł być utrzymywany ze zgromadzonych poprzednio funduszy” [14].

Można by jeszcze długo wymieniać zasługi Ojca Krąpca dla KUL, podajmy tylko kilka przykładów: „zorganizowano w 1970 roku Międzywydziałowy Zakład Leksykograficzny Redukcji Encyklopedii Katolickiej; utworzono w 1972 roku Zakład Duszpasterstwa i Migracji Polonijnej (od 1984 roku Instytut Badań nad Polonią Zagraniczną i Duszpasterstwem Polonijnym); reaktywowano w 1972 roku Sekcję Filologii Romańskiej i w 1982 roku Sekcja Filologii Angielskiej na wydziale Nauk Humanistycznych; reaktywowano w 1981 roku Wydział Nauk Społecznych z sekcjami psychologii, pedagogiki, socjologii; reaktywowano w 1983 roku Sekcja Prawa na Wydziale Prawa Kanonicznego i Nauk Prawnych” [15].

O wyjątkowej roli Ojca Krąpca na KUL-u pisze nawet D. Rosiak w książce Człowiek o twardym karku, w której Pani Anna stwierdza: „Wie pan, w tym wszystkim była widoczna wielka klasa Krąpca, ja bym pewnie tak nie umiała, ale właśnie dlatego nikt mnie na rektora nie wybiera. On naprawdę dbał o ten uniwersytet, dzisiaj w wolnej Polsce można narzekać, że Krąpiec był oportunistą, my wtedy też tak czasem myśleliśmy, ale dziś inaczej to oceniam. Wystarczy porównać KUL za czasów Krąpca – wielkim ważnym uniwersytetem i czym jest dziś – prowincjonalną szkołą. Nie ta klasa, nie ten poziom...”16 Ano właśnie, nie ta klasa, nie ten poziom.

Cdn.


[1] A. Wierzbicki w: D. Rosiaka „Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera – Waszkinela”, Wołowiec 2013, s.95.
[2] „Porzucić świat absurdów. Z Mieczysławem A. Krąpcem OP rozmawia ks. Jan Sochoń” Lublin 2002, s.110.
[3] Tamże, s.53.
[4] W.Stróżewski w: D. Rosiaka „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista” Wołowiec 2014, s. 32.
[5] Tamże, s.32.
[6] M. Markowski „Polski Arystoteles XX wieku” w serii „Wykłady Otwarte imienia Ojca Profesora Mieczysława A. Krąpca OP” Lublin 2010, s.18
[7] M.A. Krąpiec „O filozofii” Lublin 2008, s. 38.
[8] W.Stróżewski w: D. Rosiaka „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista”, Wołowiec 2014, s .34.
[9] M.A. Krąpiec – Polityka w: „Powszechna Encyklopedia Filozofii” tom 8 Lublin 2007, s. 345.
[10] Tamże.
[11] A. Maryniarczyk w: „Porzucić świat absurdów. Z Mieczysławem A. Krąpcem OP rozmawia ks. Jan Sochoń” Lublin 2002, s. 9.
[12] S. Zofia J. Zdybicka „ O. Prof.Mieczysław Albert Krąpiec – Filozof i Człowiek” w: „Mądrość i troska. Wspomnienia o Ojcu prof. Mieczysławie Albercie Krąpcu OP” Mikołów 2010, s.18.
[13] „Porzucić świat absurdów. Z Mieczysławem A. Krąpcem OP rozmawia ks. Jan Sochoń” Lublin 2002, s.65.
[14] Tamże, s. 68.
[15] S. Zofia J. Zdybicka w: „Wierność Rzeczywistości” Lublin 2001, s. 13-14
[16] D. Rosiak „Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera – Waszkinela”, Wołowiec 2013, s. 92.

Tekst opublikowany w:
Myśl Polska, nr 51-52 (21-28.12.2014)



Henryk Dyrda
WIELKA MANIPULACJA WOKÓŁ OSOBY OJCA MIECZYSŁAWA ALBERTA KRĄPCA OP


Część (2)

Dariusz Rosiak już w książce „Człowiek o twardym karku” z „troską” pochylił się nad Ojcem Mieczysławem Krąpcem. Na wszelkie możliwe sposoby próbowano z Ojca Krąpca zrobić antysemitę. W tej kwestii główną rolę odgrywał uczeń Ojca Krąpca ksiądz Romuald Jakub Weksler-Waszkinel, który rzucał kalumnie i oszczerstwa pod adresem Ojca Krąpca. Oto kilka przykładów radosnej twórczości księdza R. J. Wekslera-Waszkinela: „Już wtedy uważałem, że jest po prostu antysemitą. W piątek po seminarium wracaliśmy razem na Złotą do dominikanów i on mi po drodze takie okropne rzeczy opowiadał... Ja go swoją drogą podpuszczałem, a on jechał na Żydów. Nigdy mu nie okazałem, co do niego czuję. Nie wiedział, że każdy antysemicki dowcip kieruje bezpośrednio do mnie. Jak mówił, że Żydzi to skansen, to o mnie mówił” [17]. O swojej niedoszłej habilitacji pisze tak: „Nie chciałem uzależniać się od ludzi, którzy otwarcie pluli na Żydów. Nie chciałem, żeby recenzowali moja pracę, nic od nich nie chciałem. Wstydziłem się za nich, za to co słyszałem” [18].

„Antysemita”?

I tak dalej, i tak dalej. Profesor Adam Schaff, który zawsze akcentował swoje żydowskie pochodzenie, po wydarzeniach marcowych 1968 roku został pozbawiony piastowanych stanowisk. Wszyscy się od niego odsunęli, głównie ci co mu najwięcej zawdzięczali. W publikacji Książka dla mojej żony dokładnie opisuje ten trudny okres swojego życia: „Ojciec Krąpiec, wówczas Rektor Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie, zaprosił mnie ostentacyjnie na wykład w tymże uniwersytecie, którego Audytorium Maximum pękało w szwach od natłoku słuchaczy. Nie mam żadnej pretensji do tego środowiska i kłaniam się im po słowiańsku w pas” [19].

I tak to rzekomy „antysemita” Ojciec Krąpiec, wówczas jako jedyny w Polsce, zaprosił Żyda Adama Schaffa do wygłoszenie wykładu w KUL-u. Przyznacie Państwo, iż ze strony Ojca Krąpca był to bardzo ciekawy przejaw antysemityzmu. Dominikanin Ludwik Wiśniewski te bzdury o antysemityzmie Ojca Krąpca skomentował jednoznacznie: „On nie był żadnym antysemitą. Tylko, że był człowiekiem sprzed ery poprawności politycznej, wychowanym na wschodzie, tam pewien sposób o Żydach czy Ukraińcach był naturalny, ale nie był to rzeczywisty antysemityzm czy nacjonalizm” [20]. Ks. prof. dr hab. Andrzej Maryniarczyk oszczerstwa ks. Wekslera-Waszkinela ocenia tak: „Ojciec Krąpiec nie tylko nie okazywał mu wrogości – on nie posunąłby się do choćby najmniejszych oznak antysemityzmu. Oskarżenia o antysemityzm czy jakiś brak wrażliwości są niedopuszczalne” [21].

Ks. Weksler-Waszkinel na wszelkie możliwe sposoby atakuje i deprecjonuje osobę Ojca Krąpca mówiąc wprost: „Nigdy nie uważałem Krąpca za swojego mistrza od samego początku. Dlatego, że nie lubię ludzi zarozumiałych a on taki właśnie był” [22]. Tymczasem tenże sam ksiądz we wstępie do książki „Geneza pozytywnej metafizyki Bergsona” wydanej w 1986 roku pisze: „Szczególnie gorąco dziękuję promotorowi tej pracy mojemu mistrzowi, o. prof. M.A. Krąpcowi. Jego rozległa wiedza i kultura filozoficzna, a zwłaszcza gruntowna znajomość filozofii klasycznej i życzliwa cierpliwość, a czasami i niecierpliwość były mi bardzo pomocne. Jego staraniom zawdzięczam również roczne stypendium naukowe w Paryżu, dzięki któremu mogłem zgromadzić najnowszą literaturę niezbędną przy opracowaniu tematu” [23].

Niewdzięczność

Czytam i przecieram oczy ze zdumienia. Zestawiając, porównując te dwa cytaty tego samego autora, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Oto przykład umiłowania prawdy i obiektywizmu ks. R.J. Wekslera-Waszkinela wobec Ojca Krąpca. Słusznie zauważa Ks. prof. dr hab. A. Maryniarczyk: „To Krąpiec go zatrudnił, wspierał, nie było mowy o jakiejkolwiek wrogości. Nie został zwolniony, a przecież jeśli ktoś zwleka z napisaniem pracy habilitacyjnej, to szef wydziału ma prawo mu podziękować. Krąpiec nigdy tego księdzu Waszkinelowi nie zrobił. Nie miał obowiązku go zatrudniać, a mimo to szedł mu na rękę. Jeśli ksiądz Waszkinel tak cierpiał, O. Krąpiec był dla niego taki niedobry to dlaczego Waszkinel zgodził się być autorem wydanej przez nas rozmowy z Ojcem Krąpcem „O człowieku”? Dlaczego pisał i redagował hasła do Powszechnej Encyklopedii Filozofii tworzonej na naszym wydziale? Jeśli jesteśmy mu tak wrodzy, to dlaczego do dziś publikujemy jego prace? Dlaczego dorobek księdza Waszkinela jest wspomniany w wydanym u nas dziele o lubelskiej szkole filozoficznej?” [24].

Postawę ks. R.J. Wekslera-Waszkinela wobec Ojca Krąpca można scharakteryzować krótko, jednym słowem – niewdzięczność. A niewdzięczność jako wada jest „rzeczą wyjątkowo ohydną i potępianą przez wszystkich ludzi” [25]. Podobnie wobec Ojca Krąpca zachowuje się kilku zakonnych współbraci. Tomasz Dostatni, w tekście „In memoriam: Albert Mieczysław Krąpiec (1921-2008), Miesięcznik „Znak” wrzesień 2008, nr 640, pisze: „Po śmierci Ojca Alberta zrobiło się pusto na Złotej na Starym Mieście w Lublinie. Mieszkał w tym klasztorze ponad pięćdziesiąt lat, a z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim był związany od roku 1945. Tam rozpoczął dalsze studia teologiczne, już po przyjęciu święceń kapłańskich. To cała epoka, i dlatego, gdy kondukt pogrzebowy szedł od bazyliki dominikańskiej przez Rynek Starego Miasta, poprzez Bramę Krakowską i Krakowskie Przedmieście, i dalej Alejami Racławickimi do KUL-u, a później na cmentarz, pomyślałem, że nie mogło być inaczej, gdyż to była ostatnia droga Rektora, który przez te wszystkie lata codziennie odbywał ją pieszo. Kilka tysięcy ludzi, uczniowie, profesorowie, byli studenci i zwykli mieszkańcy Lublina. Jak ktoś później zauważył, to byli ci, których spotykał przez te lata i pozdrowieniem na ulicy odpowiadał na pozdrowienie.

Zmarł 8 maja, zaskoczywszy nas wszystkich śmiercią jakże symboliczną dla filozofa, profesora i rektora. Usnął przy własnym biurku pracując nad hasłem do Encyklopedii filozofii – swojego ostatniego ukochanego dziecka. Nad hasłem zatytułowanym „Chrześcijaństwo”, poprawiając tekst o Chrystusie, a konkretnie o Mesjaszu. Mieszkając z Ojcem Albertem w jednym klasztorze ostatnie osiem lat, niejeden raz mogłem go zobaczyć jak się modlił, a na długo pozostanie mi w pamięci jego postać, gdy w ostatni Wielki Piątek stał obok mnie w kościele i widziałem jak wyraźnie z Panem Bogiem o czymś rozmawia” [26]. I dalej w tym samym tekście: „A jego wystąpienie podczas spotkania z Gorbaczowem na Zamku w Warszawie w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, było obroną polskiej tradycji niezależności i suwerenności. Pamiętam jak wówczas byliśmy z niego po prostu dumni” [27].

Od opublikowania tekstu w miesięczniku „Znak” mija sześć lat. W rozmowie z Pawłem Smoleńskim w „Gazecie Wyborczej” (28-29 czerwiec 2014) mówi tak: „Albo przyjeżdża do Polski Gorbaczow i na Zamku Królewskim w Warszawie Ojciec Krąpiec występuje przed nim z mową o polskiej niezależności i samostanowieniu. Przecież to musiało być ustalone w Moskwie i w polskim Biurze Politycznym. Ktoś musiał go zmotywować: Zobaczcie, ojcze, jak wiele możecie, wasze słowa kształtują wizerunek Polski w oczach przywódcy ZSRR. Kupił to bez dwóch zdań, choć to była zwykła cepeliada [28].

Oto jeden z przykładów prawdziwości wydawanych sądów i używania rozumu przez T. Dostatniego. W 2008 roku i wcześniej był dumny z wystąpienia Ojca Krąpca, w 2014 wystąpienie Ojca Krąpca to już była „cepeliada”. W tej samej sprawie dwie różne wykluczające się opinie. Jak to jest możliwe? Do innych bałamutnych wypowiedzi T. Dostatniego wrócimy w dalszej części tekstu.

„Rasista”

Kolejny dominikanin, ojciec Józef Puciłowski, na pytanie jak zapamiętał swojego współbrata Alberta Krąpca odpowiada: „Nie znosił nas w sposób serdeczny. Wszystkim próbował udowodnić, że są głupi, a tylko on jest mądry” [29]. I dalej tak skomentował opinię Krąpca o pochodzeniu Węgier: „I zaczyna (Krąpiec) udowadniać mongolskie pochodzenie Węgrów w sposób rasistowski, nieprzyjemny, głupi” [30]. Widzimy więc, że Ojciec Krąpiec to nie tylko antysemita, gorzej, rasista. Ale to nie koniec subtelnych ocen wystawianych przez współbraci. Ojciec Aleksander Hauke-Ligowski o Ojcu Krąpcu mówi tak: „Nie umiał z nikim dyskutować, pośmiać się – owszem, ale dyskutować nie potrafił. Kpił ze wszystkiego, zwłaszcza z zasad życia zakonnego. Któregoś wieczora pamiętam naśmiewał się z brewiarza, a potem spostrzegł, że jest już późno i nagle krzyczy >>Ojej jeszcze nieszporów nie odprawiłem. Dbał o rzeczy, z których kpił. To było nieco dziwne zachowanie, ale tak właśnie było. Nie wiem, może niektórzy bracia słabsi na umyśle słyszeli jego kpiny ze zwyczajów zakonnych i nie umieli sobie z tym poradzić” [31]. Do tego jeszcze pojawiły się zarzuty, iż osoby które miały do czynienia z Ojcem Krąpcem, opuszczały zakon.

Czytając wypowiedzi zastanawiałem się skąd u współbraci taka niechęć czy nawet nienawiść do Ojca Krąpca? Z czego to wynika? Jaki jest powód ich postawy? Może jest to wynik ich kompleksów, jakiś resentyment, odreagowanie na to co Ojciec Krąpiec wielokrotnie mówił o dominikanach. Był nimi rozczarowany, zwracał uwagę na ich lenistwo, głównie lenistwo intelektualne. Ojcu T. Dostatniemu swego czasu powiedział: „Jako rektor KUL-u zacząłem inwestować w salezjanów. Skoro dominikanie nie chcą studiować to nie” [32]. W innym miejscu na pytanie dlaczego nie zostawi dominikanom biblioteki odpowiedział: „Oni? Oni to wrzucą do piwnicy, bo im to już niepotrzebne, mają swój internet, telewizję, którą po nocach oglądają, czasem się w nocy budzę, wstaję i widzę jak w oknach cel świecą się ekrany! Smutne to, smutne” [33].

Ojciec Krąpiec, gdy trzeba było mówił o tym wprost i ostro, nie owijał niczego w bawełnę, co mu niewątpliwie przysporzyło w zakonie wielu wrogów. Każdy, kto znał Ojca Krąpca, kto się z nim zetknął lub współpracował doskonale wiedział, iż Ojciec Krąpiec nigdy nie żartował z filozofii (a lubił żartować). Podobnie było z wiarą, codziennie prosił Boga o to, aby ukończyć prace związane z wydaniem Powszechnej Encyklopedii Filozofii, której poświęcił ostatnie lata swojego ziemskiego życia i Bóg go wysłuchał.

Zofia Zdybicka podczas pogrzebu Ojca Krąpca podkreślała: „Codziennie odmawiał cały różaniec łącznie z litanią, przestrzegał postów. To była ludowa, niemal dziecięca pobożność. Mógł być największym polskim filozofem, ale przed obliczem Boga stawał jak dziecko” [34]. Wiara Ojca Krąpca była prosta, dziecięca, ale była również, co należy podkreślić, rozumna. Dzisiaj opowiadanie, że Ojciec Krąpiec kpił z wiary, z życia zakonnego jest po prostu obrzydliwe a przede wszystkim nieprawdziwe.

„Agent” SB

Nie mając żadnej źródłowej, bezpośredniej dokumentacji D. Rosiak próbuje kreować Ojca Krąpca na TW Służby Bezpieczeństwa (szerzej o tym w oświadczeniu Zarządu Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu). Autor książki i część jego rozmówców podkreśla, iż Ojciec Krąpiec podejmował takie a nie inne decyzje w jednym celu – chciał za wszelka cenę zrobić karierę. I tak współbrat Ojca Krąpca, Józef Puciłowski, stwierdza: „Józef donosił, bo chciał zrobić karierę. Jego założeniem było by z pomocą Konrada Straszewskiego stworzyć jedyną uczelnię katolicką subwencjonowaną przez państwo, której on byłby rektorem” [35]. Prymas Wyszyński i Rektor Krąpiec byli ostatnimi, którzy dążyli do stworzenia katolickiej uczelni subwencjonowanej przez komunistyczne władze. Na odwrót, jak źrenicy oka bronili prywatności i niezależności KUL-u od państwa. J. Puciłowskiemu wtóruje współbrat publicysta Tomasz Dostatni. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” komentuje: „Straszewski zrobił na Krąpcu karierę i Krąpiec zrobił karierę na Straszewskim. Zaczęli rozmawiać na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych poprzedniego wieku. Myślę, że Krąpiec chciał funkcjonować w realiach PRL-u i zarazem wiele znaczyć w Kościele” [36] i dalej „subtelnie” w swoim stylu dodaje: „Umysł zasklepiony potrzebuje dowartościowania z zewnątrz. Straszewski mu je ofiarował” [37].

W latach sześćdziesiątych poprzedniego wieku Niemcy proponowali Ojcu Krąpcowi objęcie Katedry Metafizyki na Uniwersytecie w Monachium. Zaproponowali warunki finansowe i organizacyjne, o których w ówczesnej Polsce można było tylko pomarzyć. Ojciec Krąpiec oferty nie przyjął. Generał zakonu dominikanów namawiał Ojca Krąpca do objęcia poważnych funkcji w zakonie, co wiązało by się z koniecznością opuszczenia Polski. Ojciec Krąpiec uprzejmie dziękuje. W latach siedemdziesiątych proponowano Ojcu Krąpcowi arcybiskupstwo we Wrocławiu i co się z tym wiązało kardynalski kapelusz. Po raz kolejny nie zgadza się, odmawia mówiąc wprost: „Mając do wyboru tron lub trumnę wybieram trumnę”.
Dlaczego D. Rosiak z tej ostatniej sprawy czyni niebywałą tajemnicę cytując T. Dostatniego jakoby Ojciec Krąpiec mówił o tym po raz pierwszy krótko przed śmiercią. Przecież ta historia była powszechnie znana i decyzja Ojca Krąpca nie była jakimś wyjątkowym dowodem na lojalność wobec Prymasa S. Wyszyńskiego, dlatego, że Ojciec Krąpiec każdorazowo był wobec Prymasa lojalny.

„Karierowicz”

Te przykłady pokazują realnie jak wyglądał „pęd” do kariery Ojca Krąpca. Jakakolwiek kariera Ojca Krąpca nie interesowała, nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Obce mu były zaszczyty tego świata. Mieszkał bardzo skromnie, oszczędności życia w całości przeznaczył na finansowanie kolejnych tomów Powszechnej Encyklopedii Filozofii, której ukazanie się doprowadziło wrogów Ojca Krąpca do szewskiej pasji. To co, współbracia: historyk i publicysta nie znają tych kwestii z życia Ojca Krąpca, a jeżeli znają to dlaczego o tym milczą? Dalej przypomnijmy, iż Ojciec Krąpiec jako rektor KUL-u – w całonocnej rozmowie z Franciszkiem Szlachcicem, ówczesnym członkiem Biura Politycznego KC PZPR uzyskał anulowanie niesłusznie naliczonych KUL-owi podatków.

Tym samym odsunął groźbę likwidacji uczelni, - zatrudnił na wykładowcę z historii Władysława Bartoszewskiego, który miał wilczy bilet, nie posiadał tytułu magistra i nie miał żadnych szans na pracę w jakiejkolwiek innej uczelni, - przyjął na KUL studentów wyrzuconych z innych uczelni po wydarzeniach z marca 1968 roku, - żadnego studenta z uczelni nie wyrzucił, a wielu wspierał finansowo, - uzyskał zgodę od wiceministra spraw wewnętrznych B. Stachury na sprzedaż „cegiełek”, które były konieczne na remont KUL-u. budynki uczelniane były w ruinie. Ojciec Krąpiec i prorektor S. Sawicki przez dwa tygodnie zabiegali o spotkanie z B. Stachurą [38], - utworzył fundusz, na który składało się kilka milionów dolarów na specjalnym koncie w Watykanie, którym dysponował jego kolega z gimnazjum w Tarnopolu – Władysław Rubin.

13 grudnia 1981 roku WRON wprowadza w Polsce stan wojenny. Władze przygotowują kolejną prowokację wobec KUL-u. Cel jest jasny – zamknąć uczelnię. Wykorzystują albo naiwność albo głupotę kilku współpracowników Ojca Krąpca. Ojciec Krąpiec zorientowawszy się w całej prowokacji po raz kolejny pokrzyżował plany władz wobec KUL-u. O całej sytuacji natychmiast informuje Prymasa Polski Kardynała Józefa Glempa.

Nieodparcie nasuwa się pytanie do autora książki D. Rosiaka i jego rozmówców – czy Ojciec Krąpiec podejmując takie decyzje wykonywał polecenia SB? Przecież to kompletny absurd i idiotyzm. Chciałoby się rzec – Panowie opamiętania! Ojciec Krąpiec wielokrotnie mówił o swoim rektorowaniu w trudnych komunistycznych czasach: „Musiałem rozmawiać z E. Gierkiem i innymi aparatczykami , bo inaczej uniwersytetu by nie było. Trzeba było być u Prymasa i trzeba było być w rządzie. Co drugi tydzień jeździłem do Warszawy. KUL był ruiną, istniało zagrożenie zamknięcia uczelni, istniało zagrożenie zamknięcia uczelni z powodu złego stanu technicznego budynku, a pieniędzy w kasie nie było” [39].

W innym miejscu wspomina: „Byłem wówczas rektorem i miałem bardzo wiele trudności. Wcześniej w kraju panowały rządy Gomułki, później Gierka, a jeszcze później dwóch innych, którzy nastali po Gierku Kani i Jaruzelskiego. Jako rektor musiałem kontaktować się z najróżniejszymi czynnikami rządowymi. Czasy – jak wiemy nie były łatwe, uważałem jednak, że powinienem rozmawiać ze wszystkimi, właściwie tylko z jednego powodu! Po to, aby Uniwersytet mógł żyć, rozwijać się. Dostrzegłem, że istnieje wśród sfer rządowych zamierzenie likwidacji KUL” [40].

Ojciec Krąpiec o rozmowach i spotkaniach z przedstawicielami ówczesnych władz komunistycznych instytucji informował Prymasa Polski Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który doskonale wiedział, iż ze względu na funkcje pełnione przez Ojca Krąpca tego rodzaju spotkania są konieczne. Prymas Wyszyński był świadom tego, iż „pierwszym uderzeniem w Kościół będzie uderzenie w KUL”, dlatego też tak duże znaczenie przywiązywał do roli jaką pełnił KUL.

Zwolennik Rydzyka

Należy jeszcze przypomnieć o sprawie, która Ojcu Krąpcowi przysporzyła kolejnych wrogów – mianowicie relacje z Ojcem Tadeuszem Rydzykiem. Niezastąpiony T. Dostatni komentuje: „Rydzyk rozpoznał typ rozczarowania Krąpca i jego próżność. Po 1990 roku Krąpiec był już prawie emerytem. Wiedział, że niewiele znaczy” [41]. Oto kolejne zadziwiające odkrycie zakonnika, tym razem już nie chęć zrobienia kariery przez Ojca Krąpca, ale jego próżność i rozczarowanie. Dostatniemu wtóruje E. Wolicka: „Istnieją dusze z natury endeckie i chyba coś takiego w Krąpcu siedziało. To się ujawniło z pełna mocą po 1989 roku, ale zawsze w nim było. Dla mnie to niepojęte, że ktoś taki jak profesor Krąpiec mógł cenić księdza – Rydzyka – choć najwyraźniej tak właśnie było. Może wmawiał sobie, że nie widzi ubóstwa tego myślenia i tej interpretacji świata” [42].

Nie dość, że pomagał Ojcu Rydzykowi, występował w Radio Maryja, to jeszcze w dodatku endek. No nie, tego to już za wiele, tym bardziej, że skutkuje to ubóstwem myślenia i prostacką interpretacją świata. Ojej, ojej, za to media głównego nurtu poprawnie politycznie to sama prawda, rzetelność, bezinteresowna służba w interesie Polski. Adwersarze i wrogowie Ojca Krąpca to subtelni intelektualiści o rzadko spotykanej głębi myślenia, przepojeni troską o los Polaków, Ojczyzny i Kościoła. No cóż, uśmiać się można. Ojciec Rydzyk za to co zrobił i robi był setki, ba, tysiące razy atakowany, opluwany, przez tzw. niezależne ośrodki i media. Cel tych ataków był i jest oczywisty – Nasz Dziennik, Radio Maryja, Telewizja Trwam powinny, muszą zniknąć. Ojciec Krąpiec co najmniej dwukrotnie prosił papieży o obronę Ojca Rydzyka i jego dzieła. Prosił, co należy podkreślić, skutecznie. Media funkcjonują do dziś, poszerzając krąg odbiorców. Tego Ojcu Krąpcowi też nie zapomniano.

Pomówienia i insynuacje wobec Ojca Krąpca są tym samym co uczyniono kilka lat wcześniej (na przełomie 2006-2007 roku) z arcybiskupem Stanisławem Wielgusem, któremu uniemożliwiono objęcie godności metropolity warszawskiego. Arcybiskup Wielgus, znakomity historyk filozofii, znawca filozofii klasycznej, wybitny duszpasterz doceniający rolę tradycji w Kościele. Ostrożny wobec różnego rodzaju nowinek liturgicznych, teologicznych. Podobnie jak Ojciec Krąpiec pełnił funkcję rektora KUL-u, zarzucono mu to samo co Ojcu Krąpcowi.

Niesławnej pamięci akcja Prezydenta RP

Jednym z promotorów furiackiego ataku na arcybiskupa był ówczesny prezydent RP Lech Kaczyński, o którego roli arcybiskup mówi tak: „Moim zdaniem stały za tym określone siły, które przekraczały granice naszego kraju. Nie będę tego w tej chwili kontynuował. Faktem jest, że Lech Kaczyński stał się moim nieprzyjacielem i bardzo mu zależało, żebym nie został arcybiskupem warszawskim” [43]. W wywiadzie udzielonym „Naszemu Dziennikowi” arcybiskup St. Wielgus zwraca również uwagę na zachowanie dziennikarzy, publicystów, którzy w tej haniebnej akcji brali udział. Kiedy okazało się, iż tzw. zarzuty wobec arcybiskupa to fałszywka, wyssane z palca, żaden z piszących nawet nie próbował przeprosić arcybiskupa Wielgusa, który mówi o jeszcze jednej ciekawej sprawie: „Z tego co wiem, niektórzy z nich dostali wielkie pieniądze za Wielgusa. Chwalili się, że wyszli z długów, które mieli. Niektórzy chwalili się, że po tym wszystkim zostali prawdziwie docenieni jako dziennikarze. Ataki na mnie wykorzystali do celów prywatnych, a mnie zarzucają karierowiczostwo” [44].

Widzimy więc, że nie są to sprawy przypadkowe. Są przygotowywane przez osoby i ośrodki mające duże wpływy i możliwości. O co w tym wszystkim chodzi? Jaki jest cel tych ataków? Biskup Ignacy Dec mówi wprost: „W świecie ma miejsce zorganizowana akcja zmierzająca do zniszczenia cywilizacji chrześcijańskiej. Atakowane są trzy główne jej filary: filozofia klasyczna, religia chrześcijańska i prawo rzymskie. Po pierwsze ośmiesza się i atakuje filozofię klasyczną, której naczelną wartością była prawda i moralnie silny człowiek – przyjaciel Boga i ludzi” [45]. Podobnie oceni to ks. prof. dr hab. A. Maryniarczyk, który na pytanie dlaczego próbuje się za wszelką cenę zdeprecjonować legendarną postać jaką jest Ojciec Krąpiec – odpowiada: „Ja bym nie sprowadzał tego ataku na samą osobę ojca Krąpca. To jest sposób ataku czy zanegowania pewnego typu myśli, filozofii i kultury, który okazał się dla Kościoła, Polski i Narodu niezwykle ożywczy zarówno w czasach PRL, jak i obecnie. Nieprzypadkowo to uderzenie pojawiło się w przeddzień kanonizacji św. Jana Pawła II równolegle z próbą wystawienia szkalujących Karola Wojtyłę bilbordów, też jakoby opartych na jakichś materiałach bezpieki” [46].

Ojciec Krąpiec – największy polski filozof napisał czterdzieści monografii naukowych, ponad czterysta artykułów. Jego wykładów słuchało tysiące studentów i nie tylko studentów. Pod jego kierunkiem napisało pracę ponad trzystu magistrów i ponad sześćdziesięciu doktorów. Załatwiał wiele stypendiów i staży naukowych w zagranicznych najbardziej prestiżowych uczelniach i ośrodkach. Wychował uczniów, którzy w Polsce i za granicą kontynuują jego dzieło. Przez całe swoje bogate i twórcze życie służył pomocą każdemu kto się do niego zwrócił. Dzisiaj nie może się już bronić, dlatego też konieczne jest danie świadectwo prawdzie przez każdego z nas, każdego kto z Mistrzem Krąpcem w swoim życiu się zetknął.

cdn

[17] D. Rosiak „Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera – Waszkinela”, Wołowiec 2013, s. 94.
[18] Tamże, s. 93.
[19] A. Schaff „Książka dla mojej żony” Warszawa 2001, s. 80.
[20] L. Wiśniewski w: D. Rosiak „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista”, Wołowiec 2014, s. 230.
[21] A.Maryniarczyk w: D. Rosiak „Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera – Waszkinela”, Wołowiec 2013, s .90
[22] Tamże, s.74.
[23] R. Waszkinel, „Geneza pozytywnej metafizyki Bergsona”, Lublin 1986, s. 21.
[24] A.Maryniarczyk w: D. Rosiak „Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera – Waszkinela”, Wołowiec 2013, s .97-98
[25] T. Pegues OP, „Katechizm według Summy Teologicznej św. Tomasza z Akwinu, Ząbki, s. 199.
[26] T. Dostatni w artykule „In memoriam Albert Mieczysław Krąpiec (1921-2008), miesięcznik „Znak” wrzesień 2008 Nr 640.
[27] Tamże.
[28] T. Dostatni w artykule „Ofiara niewarta grzechu”, „Gazeta Wyborcza” z dnia 28-29 czerwca 2014, s. 38-39.
[29] J. Puciłowski w: D. Rosiaka „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista” Wołowiec 2014, s. 107.
[30] Tamże, s. 107.
[31] A. Hauke-Ligowski w: D. Rosiak „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista” Wołowiec 2014, s. 103.
[32] Tamże, s. 102.
[33] Komentarz internauty.
[34] D. Rosiak, „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista” Wołowiec 2014, s. 236.
[35] J. Puciłowski w: D. Rosiaka „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista”, Wołowiec 2014, s. 105.
[36] T. Dostatni w artykule „Ofiara niewarta grzechu”, „Gazeta Wyborcza” z dnia 28-29 czerwca 2014, s. 38.
[37] Tamże, s. 38.
[38] P.S. Mazur „O Polskiej Kulturze Humanistycznej”, Lublin 2011, s. 160.
[39] „Porzucić świat absurdów. Z Mieczysławem A. Krąpcem OP rozmawia ks. Jan Sochoń” Lublin 2002, s. 65.
[40] Tamże, s. 5.
[41] T. Dostatni w: D. Rosiaka „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista”, Wołowiec 2014, s. 226
[42] E. Wolicka w: D. Rosiaka „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista”. Wołowiec 2014, s. 226
[43] Abp St. Wielgus w artykule „Kościół zwycięży zawsze”, „Nasz Dziennik” z 20-21 grudnia 2014, s. 24.
[44] Tamże, s. 25.
[45] Bp I. Dec w artykule „Cel: zniszczyć chrześcijaństwo”, „Nasz Dziennik” z 8 lipca 2014, s. 1.
[46] A. Maryniarczyk w artykule „KUL w czasach zarazy”, „Nasz Dziennik” z 24-25 maja 2014, s. M10.

Tekst opublikowano w:
Myśl Polska, nr 3-4 (18-25.01.2015)



Henryk Dyrda
WIELKA MANIPULACJA WOKÓŁ OSOBY OJCA MIECZYSŁAWA ALBERTA KRĄPCA OP


Część (3)

W tzw. sprawie Ojca Mieczysława Alberta Krąpca interesujące są zachowania i reakcje mediów. W czasach mediokracji, żądanie od dziennikarzy, szczególnie tych poprawnie politycznych, obiektywizmu, czy elementarnej przyzwoitości jest daleko idąca naiwnością.

Przyjrzyjmy się niektórym tytułom, w których ukazały się artykuły. Rozpocznijmy od Gazety Wyborczej. W sobotnio-niedzielnym wydaniu z 28-29 czerwca 2014 roku Paweł Smoleński rozmawia z o. Tomaszem Dostatnim. Tytuł wywiadu „Ofiara niewarta grzechu. Przez 30 lat Bezpieka ogrywała Rektora KUL-u” [47]. A to interesujące stwierdzenie, czego w tym tekście nie ma. Oto kilka przykładów: o. T. Dostatni pofatygował się do oddziału lubelskiego IPN-u i tam dowiedział się między innymi – „Ależ w dokumentach IPN-u są wypisy z podsłuchów u jednego z profesorów KUL-u na początku lat 70-tych. Ktoś relacjonuje w nich poglądy kardynałów Wojtyły i Wyszyńskiego, którzy zastanawiają się w co gra Krąpiec, bo traci ich zaufanie” [48].

W dalszej części wywiadu o. Dostatni „twórczo” rozwija wątek relacji Krąpiec – Wyszyński stwierdzając – „Na dodatek komuniści jawnie dawali prymasowi Wyszyńskiemu do zrozumienia, że bez Krąpca KUL nie przeżyje. W świetle ówczesnej ustawy na mianowanie wybranego przez senat rektora katolickiej uczelni musiał wyrazić zgodę minister szkolnictwa wyższego. Krąpiec był w swoim czasie jedynym kandydatem, którego władza chciała zaakceptować” [49].

Na jakiej podstawie o. Dostatni wygłasza tego rodzaju sądy, Bóg jeden raczy wiedzieć. Ot tak sobie rzucone „u jednego z profesorów”, „ktoś relacjonuje”, a może o. Dostatni podałby nazwisko tegoż profesora, tego który relacjonuje. Nic, cisza. A na czym to miała polegać utrata zaufania?

Ojciec Krąpiec był wielokrotnie zapraszany i przyjmowany przez Ojca Świętego Jana Pawła II, gościł Go na KUL-u podczas pielgrzymki papieża do Polski w 1979 roku. Relacje Jan Paweł II – o. Krąpiec najlepiej oddaje list Ojca Świętego do Ojca Krąpca z okazji osiemdziesiątych urodzin i 50-lecia pracy naukowej na KUL-u[50].

W swoich zapiskach prymas Wyszyński zanotował – 2 grudnia 1980 roku przyjąłem Ojca Krąpca, który przedstawił swoje sprawy:

„1. Wznowienie Wydziału Nauk Społecznych na KUL-u – odpis aktu w tej sprawie – obawa – by to nie zaszkodziło filozofii; 2. Pozwolenie na rozciągnięcie działalności Towarzystwa Przyjaciół KUL na całą Polskę; 3. Sprawy mikrofilmowania w Archiwum Gnieźnieńskim akt Protektora Emigracji Polskiej; 4. Sympozjum o trzeźwości na KUL; 5. „Solidarność” na KUL-u a Niezależny Związek Studentów, strajk okupacyjny. Na zakończenie Ks. Rektor wyraża gotowość ustąpienia. Moja odpowiedź – obecnie jest zły moment psychologiczny. Pewna kategoria ludzi nie może ustępować – trzeba poczekać” [51].

Nasuwa się proste pytanie do o. Dostatniego. I co? Jeżeli Prymas nie miał zaufania do Ojca Krąpca, to dlaczego nie przyjął jego rezygnacji z funkcji rektora KUL. Może tym razem to Prymas Wyszyński wykonywał polecenia komunistów? Ten jeden przykład wystarczająco pokazuje jaka jest „prawdziwość” wywodów Dostatniego na temat Ojca Krąpca.

Podobnie jest w innych kwestiach poruszanych przez Dostatniego, acz nawet on stwierdza, iż Ojciec Krąpiec... „Nie wyrzucił z KUL-u studentów przyjętych po 1968 roku, a wcześniej relegowanych z innych uczelni. Nie wyrzucał niektórych wykładowców, za to przyjął Władysława Bartoszewskiego, który z formalnego punktu widzenia nie miał tytułu aby wykładać i prowadzić prace magisterskie. Gdy studenci KUL-u angażowali się w opozycję, obiecywał władzom, że ich wyrzuci, ale tego nie robił. Ochraniał ich, ale też wspierał, dawał pieniądze” [52]. Ten fragment wywiadu wyraźnie nie odpowiada pytającemu P. Smoleńskiemu, który zachowując rewolucyjną czujność stwierdza... ”Może władzy wystarczyło, że sam ich wystarczająco pilnował” [53]. Ot marksistowska dialektyka. Gdyby Ojciec Krąpiec wykładowców, studentów nie przyjmował, nie wspierał, wywalał – wiadomo agent wykonujący polecenia SB. Ale tutaj jest na odwrót i co z tym zrobić.

I tak bez końca oszustwa, pomówienia, zmyślenia i nic poza tym. Dostatni próbuje również ocenić Ojca Krąpca jako filozofa. Stwierdza... „Potem uznał, że liczy się tylko św. Tomasz i tomizm jest odpowiedzią na wszystkie pytania. Tomizm zideologizowany. Nałożyło się jeszcze jego skrzywienie nacjonalistyczne, endeckie” [54]. Zarzut ideologizacji św. Tomasza to ulubiony chwyt przeciwników i wrogów Ojca Krąpca. Charakterystyczna była reakcja środowisk poprawnie politycznych po ukazaniu się w 1998 roku encykliki Jana Pawła II „Fides et Ratio” o relacjach między wiarą a rozumem. Ojciec święty w encyklice podkreślił między innymi nieprzemijającą nowość myśli św. Tomasza z Akwinu... „Słusznie zatem można go nazwać apostołem prawdy. Właśnie dlatego, że zmierzał ku prawdzie bez wahania, potrafił w swoim realizmie uznać jej obiektywność. Jego filozofia jest rzeczywiście filozofią bytu, nie zaś filozofią prostego zjawiska” [55].

Jan Paweł II zwraca uwagę, że trzeba wrócić do filozofii św. Tomasza , nie ma innego wyjścia... „Ze zdziwieniem i przykrością muszę stwierdzić, iż wielu teologów posiada ten brak zainteresowania filozofią” [56]. Po ukazaniu się encykliki w środowiskach tzw. otwartych, nowoczesnych katolików poprawnych ,politycznie zagotowało się. Mówiono i pisano o tym – co to jest? Co się stało z Janem Pawłem II? Jaki powrót do św. Tomasza? Niesłychane, a gdzie fenomenologia, filozofia dialogu, filozofia spotkania? A gdzie ekumenizm?

Stwierdzenie Dostatniego o tym, iż Ojciec Krąpiec zideologizował św. Tomasza dowodzi, że Dostatni nie zna filozofii i teologii Tomasza jak również nie zna filozofii Ojca Krąpca. Mimo, iż wielokrotnie z Ojcem Krąpcem rozmawiał, nic z tego nie zrozumiał, ale nie jest to powód, żeby się tym chwalić. I jeszcze jedno równie interesujące odkrycie Dostatniego, tym razem na temat sojuszu ołtarza z tronem... „Kościół nie jest od tego, żeby być z władzą. Za czasów Ojca Krąpca i dzisiaj” [57]. I nieco wcześniej... „Sobór Watykański II odszedł od takiego rozumienia Kościoła. Ale niestety dzisiaj zaczęła się przepychanka, w której nie liczą się argumenty wiary, tylko argument siły” [58].

Wychodzi na to, iż trzeba się starać wytłumaczyć Dostatniemu podstawowe sprawy, tym razem z historii Polski. Otóż w okresie komunizmu, realnego socjalizmu nie było żadnego sojuszu ołtarza z tronem. Było zrozumienie realnych faktów politycznych po zakończeniu II wojny światowej. Polacy nie wybrali komunizmu dobrowolnie, zostali po raz kolejny w historii przehandlowani. Tym razem przez tzw. wolny świat i zachodnie demokracje Stanów Zjednoczonych i Anglii. I w takich narzuconych nam warunkach Kościół musiał funkcjonować, utrzymać istnienie narodu i kultury chrześcijańskiej, która jest podstawą polskiej tożsamości.

Powtórzmy to raz jeszcze – Polska jako naród musiała przetrwać biologicznie i kulturowo. Doskonale rozumiał to prymas Wyszyński, który w "Zapiskach więziennych" odnotował... „Byłem od początku i jestem nadal zdania, że Polska a wraz z nią Kościół Święty zbyt wiele utraciła krwi w czasie okupacji hitlerowskiej, aby mogła sobie pozwolić na jej dalszy upływ” [59]. Podobnie myślał i oceniał sytuację Ojciec Krąpiec (i może to sobie Dostatni nazywać endeckością czy też nacjonalizmem. Poza „Gazetą Wyborczą” książką D. Rosiaka zainteresowały się tygodniki o różnych orientacjach politycznych i światopoglądowych.

I tak w „Do Rzeczy” (wyd. 21-27 lipca 2014) Paweł Nowacki w artykule „Paradoksy Dariusza Rosiaka” [60] poszedł na całość. Co do agentury Krąpca nie ma żadnych wątpliwości. Powołuje się na ustalenia historyka zakonnika o. Józefa Puciłowskiego. Nowacki w swoim tekście stwierdza, że przed zarzutem agenturalnej współpracy broni Krąpca „Gazeta Wyborcza” i felietonista o. T. Dostatni. No cóż, trzeba przyznać, iż jest to zdumiewające odkrycie. Widocznie oprócz GW ukazuje się jeszcze jedna gazeta o tym samym tytule, a o. Dostatni posiada sobowtóra, bo jak inaczej wytłumaczyć tak absurdalne stwierdzenie. Ciekawe, że Nowacki traktujący kwity bezpieki o Krąpcu niemal jak słowo objawione nie zastanawia się nad sprawą Janusza Krupskiego jednego z bohaterów książki Rosiaka.

Janusz Krupski, student KUL-u, historyk, opozycjonista w czasach PRL-u, wydawca niezależnego pisma Spotkania został w styczniu 1983 roku uprowadzony przez funkcjonariuszy bezpieki. Oblany przez nich żrącą substancją cudem uszedł z życiem.

W 2005 roku był J. Krupski kandydatem na szefa IPN-u. I co się wówczas stało? Marszałek senatu Bogdan Borusewicz opowiada... „W ostatecznej rozgrywce na światło dzienne wypływają dokumenty, które mają sugerować, że postawa Janusza Krupskiego wobec SB nie była do końca jasna” [61]. W tej samej sprawie Maciej Sobieraj, historyk z lubelskiego IPN-u mówi: „Na głowie niektórzy stawali, żeby Janusz nie został szefem IPN-u. szukano na niego kwitów. Potem zrobiono z tego jakąś rewelację, że niby SB zażądała przekazania do Warszawy jego karty E-16” i dalej: ”Jak się Janusz o tym dowiedział, aż zielony się zrobił – To mu się nie mieściło w głowie” [62].

I w taki oto sposób człowiek, który omal nie został zamordowany przez bezpiekę został w tzw. wolnej Polsce prawie że uznany za agenta tejże SB (jak to ładnie określono – jego postawa wobec SB nie do końca była jasna). Coś niewiarygodnego! To jest widzenie rzeczywistości przez osoby, środowiska, partie opętane lustracyjnym szaleństwem. Nie chodzi o żadne dochodzenie do prawdy, a tylko niszczenie określonych osób i realizację obłąkanych pomysłów politycznych. W Lublinie kilka dni przed kanonizacją Jana Pawła II miały się pojawić bilbordy kompromitujące obyczajowo Karola Wojtyłę. Organizatorzy w ostatniej chwili wycofali się z tego pomysłu, widocznie uznając, że jeszcze za wcześnie na uderzenie w świętego Jana Pawła II – ale co się odwlecze...

Nasuwają się proste pytania. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego systematycznie i planowo niszczy się osoby, których dzieła, dorobek jest podstawą naszej kultury, naszej tożsamości. W tygodniku „W sieci” (9-15 marca 2014) w artykule „Wielkie TAK i wielkie NIE” Piotr Skwieciński, podobnie jak P. Nowacki, powołuje się na twierdzenia historyka o. J. Puciłowskiego. Ton i wydźwięk tekstu podobny do tego, który ukazał się w „Do Rzeczy”, acz Skwieciński łaskawie zauważa: „No i Krąpiec... z jednej strony bardzo wybitny filozof tomista. Niezwykle zasłużony rektor jedynego na wschód od Łaby katolickiego uniwersytetu” [63]. W innym miejscu czytamy: „Zaś o. Krąpiec zmarł do końca otoczony gronem wielbicieli. Co myślał o swoim życiu, o swoich wyborach? Nie wiemy” i dale: „ale pozostaną po nas przede wszystkim rzeczy proste” [64].

Z kolei Nowacki „subtelnie” stwierdza, iż „dwaj poprzedni (tj. E. Kotowski i o. Krąpiec ) z kombinacji uczynili styl życia.” [65] Tym zdaniem Nowacki przebił Gazetę Wyborczą. A na czym to miały polegać kombinacje o. Krąpca? Czego dokonał w swoim życiu o. Krąpiec to ci, którzy znają jego dorobek doskonale wiedzą. Niestety większość piszących o Krąpcu nie ma na ten temat zielonego pojęcia. Po o. Krąpcu zostanie wielkie dzieło, po nich zostało i zostanie Wielkie NIC i nad tym należałoby się rozumnie zastanowić.

W katolickim tygodniku „Gość Niedzielny” (11 maja 2014) Ewa Czaczkowska w artykule „Wielka Burza” pisze: „Dziennikarze pytają mnie o jedno, Ojciec Krąpiec był czy nie był agentem – mówi Dariusz Rosiak, autor książki >> Wielka Odmowa – a mnie codziło o zmierzenie się z mitami, naszą przeszłością i jak należało się domyślać osoba o. Krąpca zajął się przypadkowo.

W liście do Ewy Czaczkowskiej napisałem między innymi: „Pragnę zwrócić uwagę na jedną kwestię. D. Rosiak bałamutnie stwierdza, iż chodzi mu o zmierzenie się z mitami, z naszą przeszłością. A z jakimi to mitami dotyczącymi o. Krąpca mamy się zmierzyć? Z mitem rektora KUL-u? przecież to tylko dzięki ojcu KUL do dzisiaj funkcjonuje. Oczywiście to już nie ta uczelnia, nie ten poziom co za rektorowania ojca, niemniej KUL do dziś istnieje. A może z mitem filozofa? Jeszcze chwila i wrogowie o. Krąpca stwierdzą, iż jego dzieła, a w szczególności „Metafizyka” to dzieło funkcjonariuszy SB. To nie o. Krąpiec a oficerowie SB tłumaczyli „Metafizykę” Arystotelesa z greki na łacinę, z łaciny na polski. Podobnie ma się rzecz z tłumaczeniem „Summy Teologicznej” i „Summy Filozoficznej” św. Tomasza z Akwinu i dziełami innych filozofów. To może mit humanisty doskonale znającego historię, literaturę, poezję polską i światową? Kolejny mit – teolog?

Ponadto trzeba być pozbawionym władz poznawczych, aby stwierdzić, że w czasach rektorowania o. Krąpca KUL-em de facto zarządzała Służba Bezpieczeństwa. To SB budowała silny, niezależny Katolicki Uniwersytet dla chwały Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i jej mocodawców w Moskwie. Coś niewiarygodnego! Teza ta jest tak „oryginalna”, iż należy przywołać klasyka „jest to ponury sen wariata śniony snem nieprzerwanym.” Zwróciłem się również z prośbą do E. Czaczkowskiej o ewentualne umieszczenie moich tekstów z „Myśli Polskiej” w „Gościu Niedzielnym” lub „Rzeczypospolitej”. Odpowiedzi brak.

10 lipca 2014 roku Hanna Maria Giza do programu II polskiego radia zaprosiła D. Rosiaka i M. Sobieraja – pracownika lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. H. M. Giza podobnie jak zaproszeni goście nie miała żadnych wątpliwości w sprawie o. Krąpca. Osoby, które w trakcie audycji dodzwoniły się do studia i stwierdzały, że takie oskarżenia to nieprawda, były niemile słuchane. Prowadząca wtrącała swoje uwagi, przerywała, a w końcu wyłączała rozmówcę. Wyemitowany program dobitnie pokazał jakie dziś obowiązują standardy, obojętne czy to w mediach publicznych, czy prywatnych. Jakakolwiek namiastka obiektywizmu jest niestety niemożliwa.

W audycji, której teza była już z góry przygotowana, H. M. Giza zapytała pana D. Rosiaka czy o. Krąpiec brał pieniądze? Rosiak stwierdził, że nie ma na to żadnych dowodów, żadnych dokumentów, żadnych pokwitowań. Jednym słowem nie ma nic, kolejny tzw. argument przeciwko Krąpcowi szlag trafił.

Z kolei historyk – urzędnik IPN M. Sobieraj stwierdził, że o. Krapiec samym działaniem skrzywdził wiele osób. Mocne słowa. Wobec takiego publicznie wypowiedzianego stwierdzenia zwróciłem się do M. Sobieraja z prośbą o podanie imion i nazwisk skrzywdzonych osób oraz rodzaju krzywdy jakiej doznali ze strony o. Krąpca. M. Sobieraj w przesłanym liście pisze między innymi: „Więcej, wskazuje Straszewskiemu możliwość zrobienia w Watykanie kariery przez o. Starowieyskiego, tym samym >>wystawiając go na dodatkowe dzialania operacyjne SB (pewnie wywiadu)”.

Arkadiusz Robaczewski, uczeń o. Krąpca spotkał się z o. Starowieyskim i zapytał go o całą tę historię, o owe wystawianie. O. Starowieyski odpowiedział krótko – każdy kto znał o. Krąpca, tego rodzaju stwierdzenia uzna za niedorzeczność i absurd. To po pierwsze, po wtóre mówił o. Starowieyski doświadczyłem od o. Krąpca wiele dobra, wspierał mnie w różnych okolicznościach i sytuacjach. I taka jest prawda o relacjach Krąpiec – Starowieyski i tak wyglądało owo mityczne „wystawianie”. To świadectwo o. Starowieyskiego obala kolejne kłamstwo o o. Krąpcu.

W całej tej hucpie związanej z o. Krąpcem są jeszcze dwie smutne i niepokojące sprawy.

Po pierwsze – brak oficjalnej reakcji ze strony hierarchii kościelnej, która już dawno zapomniała o przestrodze wybitnego Polaka i polityka prymasa Stefana Wyszyńskiego, który mówił: „atak na KUL będzie pierwszym atakiem na cały Kościół.” A cała ta gra przeciwko o. Krąpcowi jest niczym innym jak atakiem na KUL i kolejnym atakiem na Kościół.

Po drugie – kuriozalne oświadczenie obecnego rektora KUL prof. A. Dębińskiego, który stwierdza: „Choć otwarte pozostaje pytanie, czy dopuszczalna granica w kontaktach z komunistycznymi władzami nie została przekroczona.” [67] Zaraz, zaraz, a gdzie to o. Krąpiec przekroczył dopuszczalna granicę? W jakim celu miał to czynić? Na czym to miało polegać? Niestety rektor na te pytania nie raczył czy też nie mógł odpowiedzieć. No cóż, poprawność polityczna od dłuższego już czasu na KUL-u dominuje, szkoda.

Ks. prof. dr hab. A. Maryniarczyk na pytanie: „Jak ksiądz profesor sytuuje osobę i dzieło śp. Ojca prof. Mieczysława Alberta Krąpca w perspektywie powojennych dziejów Polski?” – odpowiada – „Moim zdaniem należy on obok Prymasa Tysiąclecia kar. Stefana Wyszyńskiego i św. Jana Pawła II Karola Wojtyły – do trzech głównych postaci, które najbardziej zaważyły na naszym życiu społeczno – kulturowo – religijnym po II wojnie światowej. Łączy ich między innymi to, że wszyscy trzej działali w skrajnie trudnych warunkach i sprostali powierzonym zadaniom. Proszę zauważyć, Ksiądz Prymas został postawiony przez komunistów wobec groźby likwidacji Kościoła w Polsce. Jego umiejętność prowadzenia pertraktacji i mądrej polityki wobec nich sprawiła, że potrafili ocalić Kościół i dzięki temu dać społeczeństwu jakieś duchowe ale i instytucjonalne oparcie w czasach totalitaryzmu.

Ojciec Krąpiec został w 1970 roku postawiony na czele KUL, gdzie budowana była baza Kościoła i katolickiej inteligencji, w sytuacji gdy uniwersytet był przez władze reżimu komunistycznego skazany na unicestwienie – materialne, naukowe i kadrowe. W sytuacji wydawało się beznadziejnej jego umiejętność prowadzenia polityki uniwersytetu wobec władz sprawiła, że uczelnia ocalała i dzięki temu społeczeństwo otrzymało bazę formowania katolickiej inteligencji.

Zdecydowana większość dzisiejszych biskupów to absolwenci KUL. Również św. Jan Paweł II został wybrany na Papieża, gdy wydawało się, że Kościół skazany jest na obumarcie. I znów jego umiejętność prowadzenia dialogu ze współczesnym światem, z jego niechętną chrześcijaństwu kulturą sprawiła, że Kościół jakby otrzymał nowy impuls, poderwał się i jakby zaczął żyć nowym życiem. Te trzy wybitne postacie żyły obok siebie, spotykały się, prowadziły wspólny namysł nad tą sytuacją kulturowo – społeczną i kościelną w jakiej przyszło im działać i wspólnie działały.” [68]

Ks. prof. dr hab. A. Maryniarczyk z najbliższymi współpracownikami i uczniami twórczo rozwija kontynuuje dzieło o. Krąpca. Właściwie tylko członkowie Polskiego Towarzystwa św. Tomasza z Akwinu zareagowali na oszczerstwa i kłamstwa wobec o. Krąpca. Reszta milczy. Gdzie są byli studenci, magistranci, doktoranci, czytelnicy, słuchacze, znajomi czy tzw. przyjaciele o. Krąpca? Wszyscy zapadli się pod ziemię. Przygotowując tekst zwróciłem się do wielu osób z prośbą o pomoc i danie świadectwa o Mistrzu. Odpowiedzi, które uzyskałem były zdumiewające podam dwa przykłady tychże: - ojciec Krąpiec nie żyje i cała ta sprawa nie ma już żadnego znaczenia, - jest to wewnętrzny problem Kościoła zakonu dominikańskiego.

A ponadto moi rozmówcy są tak zapracowani, zabiegani, zajęci swoimi tzw. problemami, że na jakiekolwiek reakcje nie mają ani czasu, ani ochoty. Wiadomo najważniejszy jest święty spokój. Smutne.

Cdn.

[47] T. Dostatni w artykule „Ofiara niewarta grzechu”, „Gazeta Wyborcza” z dnia 28-29 czerwca 2014, s. 38-39
[48] Tamże, s.38
[49] Tamże, s.38
[50] „Wierność Rzeczywistości”, Lublin 2001
[51] R. Raina, „Kardynał Wyszyński i Solidarność”, Warszawa 2005, s.147.
[52] T. Dostatni w artykule „Ofiara niewarta grzechu”, „Gazeta Wyborcza” z dnia 28-29 czerwca 2014, s. 38.
[53] Tamże, s.38.
[54] Tamże, s.38.
[55] Jan Paweł II, Encyklika „Fides et ratio o relacjach między wiarą a rozumem”, Poznań 1998, s.69.
[56] Tamże s.93.
[57] T. Dostatni w artykule „Ofiara niewarta grzechu”, „Gazeta Wyborcza” z dnia 28-29 czerwca 2014, s.39.
[58[ Tamże, s.38.
[59] Jan Nowak – Jeziorański „Polityka amerykańska wobec kraju i emigracji w latach zimnej wojny” wydanie: Nowoczesna Historia Polski Londyn 1987 s.56.
[60] P. Nowacki, „Paradoksy Dariusza Rosiaka”, „Do Rzeczy” z dnia 21-27 lipca 2014, s.65.
[61] D. Rosiak „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista” Wołowiec 2014, s. 214
[62] Tamże, s. 214
[63] P. Skwieciński „Wielkie TAK i wielkie NIE” W sieci z dnia 9-15 marzec 2014. S.62
[64] Tamże, s. 62
[65] P. Nowacki „Paradoksy Dariusza Rosiaka” Do Rzeczy z dnia 21-27 lipca 2014, s.65
[66] E. Czaczkowska „Wielka Burza” Gość Niedzielny z dnia 11 maja 2014, s.42
[67] Oświadczenie Ks. Prof. Antoni Dębiński, rektor KUL
[68] A. Maryniarczyk „KUL w czasach zarazy” Nasz Dziennik z dnia 24-25 maja 2014, s.11
Artykuł ukazał się jako trzecia część cyklu pt. „Wielka manipulacja wokół osoby Ojca Mieczysława Alberta Krąpca OP”

Tekstu ukazał się w:
Myśl Polska, nr3-4 (17-24.01.2016)


« powrót

Copyright © 2024 ptta.pl :: Wykonanie: Tomasz Żmuda