• Powszechna Encyklopedia Filozofii
  • Lubelska Szkoła Filozoficzna
  • Katedra Metafizyki KUL
  • Encyklopedia Filozofii Polskiej
  • Strona O. Krąpca

Na skróty:




Mieczysław A. Krąpiec

O skutkach złego wychowania

Brak kultury powoduje poważne zagrożenia społeczne. Groźne oblicze tych zagrożeń ujawnia się w postaci bandyckich napadów dokonywanych przez dorastające dzieci na ludzi starszych. Chyba jeszcze nigdy w dziejach naszego narodu nie występowały tak groźne zjawiska społeczne, gdy, niestety, liczne grupy młodzieży napadają w biały dzień na ludzi starszych, gdy wyuczonym gestem chwytają za gardło, gdy wyrywają emerytom torebki, a nawet oszałamiają gazem. To jest jakieś nowe, dotąd nie notowane zjawisko, gdy ludzie boją się wychodzić na ulicę widząc trzech lub czterech wyrostków używających wulgarnych słów. Pogarda dla ludzi starszych to w życiu naszego narodu nowe, dotąd nie spotykane i dlatego oszałamiające zjawisko. I chociaż władze państwowe deklarują, że będą starać się o poczucie bezpieczeństwa w domach i na ulicach, to jednak bez trudu można zauważyć rozpanoszenie się grup nastolatków na ulicach, w autobusach, tramwajach, czy w pociągach. Stało się coś bardzo złego z naszym młodym pokoleniem i także z władzą publiczną, programowo bezradną w obliczu organizujących się grup przestępczych. Na ulicach nie widać policji, ludzie szybko umykają przed zagrożeniami, a gangi pozostają bezkarne. Dlaczego się to wszystko stało? Dlaczego nie organizuje się środków zaradczych? Zastanówmy się nad niektórymi tylko powodami.

Żyjemy w społeczeństwie, w którym od wielu lat wyrzucono z życia społecznego (polityki, rodziny czy szkoły) religię oraz moralne wychowanie. I chociaż tolerowało się niektóre religijne uroczystości, to jednak życie związane z religią było wyśmiewane. Sprawa ta rozgrywała się w wielu polskich rodzinach, które zaniedbując życie religijne oraz religijne wychowanie zostawiły swe dzieci ich własnemu losowi, dbając jedynie, by zapewnić tym dzieciom nie tyle opiekę moralną i rozwój duchowy, ale łatwe życie; nie licząc się z tym, że przecież w każdym z ludzi są skłonności ku złemu, jak na to już zwracał uwagę rzymski poeta Owidiusz, a później św. Paweł: Video bona, meliora proboque deteriora sequor - "Widzę rzeczy dobre i lepsze i je uznaję, ale sam podążam za tym, co gorsze". Nadto rozbite rodziny, alkoholizm, zły przykład życia rodzinnego, narkomania w szkołach - wszystko to stwarza zagrożenia dla samych dzieci, a później dla całego społeczeństwa.

Zostawienie dzieci samym sobie stworzyło okazję pogrążania się w złu poprzez pornografię telewizyjną, filmową agresję, zbrodnicze zapisy w internecie i wreszcie poprzez przystąpienie do zorganizowanych gangów. Braki wychowania rodzinnego mogłaby uzupełnić szkoła, ale w wielu przypadkach stała się już ona niezdolna do pokierowania wychowaniem młodego człowieka; przecież to szkoła przyjęła deprawujące treści tak zwanego wychowania seksualnego. Uczyniła to nie dla dobra samego człowieka, ale dla gigantycznego przemysłu seksualnego, który skierował się ostatnio ku dzieciom. Środki masowego przekazu i różne organizacje polityczne, związane z przemysłem seksualnym skutecznie, w imię źle pojętej, bo libertyńskiej wolności, utrudniają wprowadzenie racjonalnej dyscypliny do szkoły. Zresztą szkoły bez mundurków są anonimowe i nie wiadomo, które to szkoły szczególnie zaniedbują sprawę wychowania. A pod pozorem rzekomej wolności zapomniano o skutecznych formach wychowania jak nagana i karanie za złe postępowanie. Swoisty permisywizm i libertynizm społeczny doprowadził do poczucia bezkarności, pogardy dla drugiego człowieka a wreszcie agresji młodocianych. Publicznie używany przez zdeprawowaną młodzież język jest czymś skandalicznym i służy zastraszaniu starszych ludzi.

Jest więc pilna konieczność, by zapewnić obronę ludzkiego życia, ludzkiego zdrowia fizycznego i duchowego, by jakoś przymusić i państwo i Kościół do organizowania obrony człowieka. Owa obrona to usunięcie z życia społecznego wszelkich publicznych promocji złych instytucji i ich działań w środkach masowego przekazu. Władze państwowe powinny reagować na występcze popisy młodocianych.

Policja musi się pokazać na osiedlach, poznać mieszkańców i ich obyczaje, by można było szybko reagować na przestępcze zjawiska. A nade wszystko musi być wprowadzone przez czynniki państwowe i kościelne do szkoły wychowanie obywatelskie. Wreszcie społeczeństwo musi się bronić przez dostosowanie prawodawstwa do potrzeb codziennego życia. To nie obywatel musi się bać, ale bać się winni przestępcy. Nie wystarczą jednak tylko postulaty, ale muszą być wprowadzone konkretne środki zaradcze wobec zła i środki promujące dobro, uprzejmość, grzeczność i rycerskość naszej młodzieży. Starsi muszą się stawać przykładem dla młodych, których siły i uczuciowość górują nad rozumem. Polska słynęła z grzeczności i rycerskości wobec słabszych i tę tradycję należy odnawiać w wychowaniu rodzinnym, szkolnym, ogólnonarodowym poprzez refleksję i modlitwę i poprzez publiczne piętnowanie konkretnego zła.

O naturalnych granicach wolności

Zwykło się podkreślać, że charakterystyczną cechą naszej polskiej kultury narodowej jest umiłowanie wolności, za którą niemal każde pokolenie składało obfitą daninę życia swych najlepszych córek i synów. Większość naszych narodowych pieśni dotyczy świętej sprawy wolności. I chyba słusznie jesteśmy dumni z tego umiłowania wolności, albowiem wywodzi się ona z najgłębszych ludzkich przeżyć, z możliwości dokonywania decyzji. A decyzja jest wolnym wyborem rzeczywistego dobra, które nam ukazuje nasze sumienie. Dzięki wolności decyzji realizującej się w wyborze prawdziwego dobra człowiek rozumnie kieruje swym życiem.

Wolność spontanicznie uznawana jako podstawowe dobro człowieka posiada jednak swe niejednoznaczne rozumienie. Od czasów średniowiecza, od czasów albigensów, a później filozoficznego nominalizmu, sporów i walk mieszczańskich, gnozy, ery wodnika w czasach renesansu (dzisiejsze New Age) wolność ta zaczęła się charakteryzować możliwością dokonania wyboru poprzez zmianę zastanych obowiązujących norm postępowania przyjmując nazwę liberalizmu (w języku łacińskim libertas znaczy "wolność"). Chwytliwe hasło wolności - libertas - przyjęło się zatem jako myślowy, polityczny i gospodarczy liberalizm. Usiłowano nadać pozytywne znaczenie wszelkiej zmianie dokonanej przez wybór, niezależnie od tego czy wybór zmierza ku rzeczywistemu dobru, czy tylko ku dobru pozornemu, bo - mówiono - sam wybór i sama możliwość wyboru - już jest pożądana. A więc sam wybór dla zmiany zastanych układów jest zamanifestowaniem liberalizmu.

Pojawiły się w europejskiej nowożytnej kulturze liczne zmiany pod szyldem liberalizmu. I liberalizm doktrynalny w filozofii i w ruchach religijnych, jak też liberalizm gospodarczy, przekształcił się szybko w gospodarczy utylitaryzm i liberalizm polityczny wymuszający zmiany ustrojowe, zwieńczone rewolucją francuską. Liberalizm patronujący wszelkim zmianom przedstawiono jako wielkie osiągnięcie ludzkości, mimo że często zmiany dokonywane dla samych zmian zamazywały różnice pomiędzy dobrem i złem, między kłamstwem i prawdą, między pięknem a obrzydliwością w różnych postaciach. Sama więc zmiana została uznana za tak zwaną wartość nadrzędną. W takim nurcie liberalistycznych zmian znaleźliśmy się dzisiaj w Polsce po dokonaniu zmiany ustroju komunistycznego na tak zwaną wolność pojętą liberalistycznie.

W następstwie tego dokonały się u nas liczne zmiany: prasa codzienna przeszła w ręce zagranicznych właścicieli. Mówią specjaliści, że w ciągu jednego tygodnia wydaje się w Polsce z nakładu zagranicznych właścicieli prasowych 15 milionów dzienników, 12 milionów tygodników, razem 37 milionów egzemplarzy, które nieustannie po swojemu, dla swych celów nas informują. Do tego należy dodać informacje radiowe i telewizyjne - a zobaczymy, że kąpiemy się przymusowo w mocno zanieczyszczonej wodzie informacji, która ma zmienić myślenie Polaków, bo przecież nikt nie wydaje pieniędzy bezcelowo. Dostrzegamy, że proponuje się zmianę edukacji przez zaproponowane i z narodem nieuzgodnione programy oświatowo-wychowawcze; proponuje się utworzenie nowych europejskich ideologizowanych w duchu tak zwanego "społeczeństwa otwartego" fundowanych nam obcych uniwersytetów. Podobno środki pieniężne na rozwój różnych dziedzin nauk także mają być przydzielane z Brukseli po uprzednim wpłaceniu tam części naszych podatków.

Zmiany dokonywane dla samych zmian mają dalsze cele: opanować myślenie naszego społeczeństwa - co zresztą już się dokonało i pogłębia, aby bez zahamowań i sprzeciwu realizować cele. Czyje? Nasze, polskie? za obce pieniądze, za obce normy postępowania? I taki liberalizm, przechodzący w utylitaryzm polityczny i gospodarczy, czy jest bez zastrzeżeń do przyjęcia? Czy liberalizm jest tym samym co wolność?

Posłuchajmy, co mówił Ojciec Święty na Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych w roku 1995: "Panie i Panowie, wolność jest miarą ludzkiej godności i wielkości. Przeżywanie wolności, poszukiwanej przez jednostki i narody jest wielkim wezwaniem dla duchowego wzrostu człowieka i moralnej żywotności narodów (...). Wolność jest nie tylko brakiem tyranii, czy swobodą robienia tego, co się nam podoba. Wolność ma swoją wewnętrzną "logikę" wyróżniającą ją i uszlachetniającą. Wolność jest podporządkowana prawdzie i ludzkiemu życiu w prawdzie. Wolność nie powiązana z prawdą o osobie ludzkiej przeradza się w dowolność w życiu jednostek, a w życiu politycznym staje się kaprysem najpotężniejszych i arogancją władzy. Odniesienie do prawdy, prawdy powszechnie poznawalnej, dzięki prawu moralnemu, wpisanemu w serca wszystkich ludzi, będącemu jak najdalej od bycia ograniczeniem czy zagrożeniem wolności - jest w istocie gwarancją przyszłości wolności. W świetle tego (...) rozumiemy, jak utylitaryzm, doktryna określająca moralność nie w kategoriach tego, co dobre, ale tego, co korzystne, zagraża wolności jednostek i narodów, uniemożliwiając budowanie prawdziwej kultury wolności". I jeszcze dalej Papież - syn polskiej ziemi - zaznaczył: "(...) musimy wyjaśnić zasadniczą różnicę pomiędzy niezdrową formą nacjonalizmu, który uczy pogardy dla innych narodów i kultur a patriotyzmem, który jest właściwą miłością własnego kraju. Prawdziwy patriotyzm nigdy nie stara się dążyć do dobrobytu własnego narodu kosztem innych. Bowiem ostatecznie dotknęłoby to także jego własnego narodu; wyrządzanie krzywdy dotyka obu stron - i agresora i ofiary. Nacjonalizm, szczególnie w swoich najskrajniejszych formach jest więc antytezą prawdziwego patriotyzmu". Zastanówmy się nad tym!



« powrót

Copyright © 2024 ptta.pl :: Wykonanie: Tomasz Żmuda